Samica wstała ociężale, zapomniałam, że nią trochę rzucałam.
- Szybko, wolno? – Zapytałam obojętnie, bo ona wiedziała o co mi chodzi.
- Ty suko! – Wrzasnęła i ruszyła na mnie ze wzrokiem kobry.Obróciłam się z delikatnością i otoczyłam wodą rękę, no i trzasnęłam nią o szyję dziewczyny.
- Suka to pies, ja jestem wilkiem. – Powiedziałam oschle.
Wszyscy bacznie nas obserwowali, chyba myśleli, że to będzie ciekawa walka, ale ja nie dostałam żadnego ciosu, może czas jakiś przyjąć? No i przyjęłam, był to prawy sierpowy w twarz, aż lekko przekręciłam głowę. Jej siła w ogóle nie wzrosła od ostatniego razu. Zacisnęłam pięść i przywaliłam jej w piąty kręg… Kurde wypadł…. Dziewczyna ze łzami w oczach padła na ring.
- Dobra, to chyba już wygrałam. – Wzruszyłam ramionami.
Do moich uszu doszedł cichy płacz i nagle ona wstała.
- Nigdy się nie poddam! To wszystko przez Ciebie! Straciłam przyjaciółkę przez Ciebie! – Krzyknęła przebijając mnie czymś na podobę miecza.
- Ja przyjęłam tylko zlecenie, to starszyzna się jej pozbyła, za to zlecenie. – Woda pociekła mi po bluzce.
Przyzwyczaiłam się już zmieniać część ciała w wodę….
- Kłamiesz! – Krzyknęła, wyciągając mały nóż i próbując kaleczyć mi twarz darła się: To wszystko twoja wina.
W końcu się wkurzyłam i złapałam ją za nadgarstek.
- Zachowujesz się jak rozpieszczony bachor! Przyjmij do wiadomości, że jej nie ma. – Wzięłam głęboki oddech, a w tym momencie chciała wyszarpnąć dłoń, ku jej zaskoczeniu zmiażdżyłam jej nadgarstek przypadkowo.
Dziewczyna pisnęła niemiłosiernie. Kucnęłam przy niej wyciągając jej broń z brzucha.
- Słuchaj uważnie, bo już nigdy więcej nic nie usłyszysz. Zamordował ją Kerze i leży nad Jeziorem Dybel. – Jej czerwone oczy znowu pokryły się taflą wody.
Wstałam i wyjęłam nóż. Wbiłam jej go głęboko w plecy. Padła. Bez cienia uczuć spojrzałam głęboko w oczy Alfy.
- Umarła, bo ty tak zadecydowałeś, a była słaba jak szczeniak, a nawet gorzej. Nie powinieneś skazywać jej na śmierć. – Jego roześmiane oczy jednak nie przyjęły do wiadomości, że to złe.
- Sama tego chciała. – Szczerzył kły.
Spojrzałam na zwłoki i szybko wsadziłam je do bańki wodnej, gdzie całe jej ciało zostało zmiażdżone. Następnie wyciągnęłam dłoń i otworzyłam portal…. Przeniosłam tam zmiażdżone zwłoki.
Alex patrzył na mnie zdziwiony.
- Tak chowano u nas zmarłych. Okazuje w ten sposób jakiś tam szacunek. – Szepnęłam cicho i wyszłam z ringu po czym poszłam gdzieś na drzewo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz