Przytaknąłem na propozycję o powrocie i spojrzałem w niebo, które przeciął akurat przelatujący nietoperz.
-Racja, i tak wrócimy już po zmierzchu. Odprowadzę Cię, dobrze? Tak, dla pewności.-uśmiechnąłem się do Wadery, ruszyliśmy w kierunku terenów Watahy Mroku. Ostatnie światła minionego dnia przedzierały się jeszcze przez gęstwinę, a z nieba poleciało kilka drobnych kropli. Przyspieszyliśmy kroku, stale rozmawiając i co chwila wybuchając radosnym śmiechem.
U wejścia do Jaskini Zagubionych Dusz pożegnałem Aurorę.
-Wpadnę jeszcze.-ostrzegłem żartobliwie, po czym przybrałem wilczą postać i popędziłem do domu.
Noc już zapadła, a burza napłynęła nad tereny Forever Young. Zanim dotarłem na miejsce moje futro było już zupełnie mokre. Wszedłem do jaskini i powitawszy inne wilki przyjaznym spojrzeniem otrzepałem się i udałem do siebie. Po drodze zauważyłem nową twarz, czyżby kolejna członkini?
Nie miałem sił o tym myśleć. Jutro pogadamy.
Wszedłem do siebie i przybrałem postać człowieka. Po przejściu przez wieczorną toaletę padłem na łóżko jak długi i nie widziało mi się wstawać co najmniej do jutrzejszego popołudnia. Morfeusz nie dał na siebie czekać i błyskawicznie wziął mnie w objęcia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz