-Czego?!
-Też się cieszę, że cię widzę! Jak miło usłyszeć twój słodki głos o poranku... -Skończyłeś błaźnie?! -Nie, ale nie chce mi się kończyć. Ren był wyraźnie wkurwiony. Grzechem byłoby tego nie wykorzystać. -Miałeś zamiar przespać się z tym drzewem? - padło pytanie Rena. To jest zbyt proste... -Nie, tylko... trochę mi się nudziło więc wyobraziłem sobie, że to ta twoja Laleczka... -Jesteś idiotą. Próbował zachować spokój, ale obaj dobrze wiedzieliśmy, że się w nim gotowało. No to jadę dalej. -Jak twoje narządy rozrodcze? - A ty skąd... -Nie przejmuj się, Elnann napewno zrozumie czemu tak wygląda! Akurat się do niej wybierałem więc jeśli chcesz mogę ją uprzedzić... -MACABRE DO JASNEJ CHOLERY, POWIESZ MI CZEGO CHCESZ IDIOTO?! I tak oto zostałem zmuszony do przejścia do rzeczy. Eh... I na chuj to komu? -Rada jest na ciebie mocno cięta. -No i? -Jak tu kogoś wyślą to słowo, że za moją sprawą obudzisz się po drugiej stronie - dla nas obu była to dość nieciekawa kwestia. Rada... Ren milczał więc mówiłem dalej. -Co ty wogóle planujesz kretynie? - zapytałem uprzejmie. Wzruszył ramionami. -Wspomniałeś coś o Elnann, Mac? -Taa...Nie ważne - Ups, chyba się zdradziłem...Trzeba przerwać temat. Gdzieś niedaleko zaszeleściły liście. Oto moje zbawienie! -Słyszysz? -Słyszę...Idź sprawdź co to Ren, a ja poszukam w tym drzewie dziupli. -Chcesz się w niej schować? -Nie. Chodzi o... Najwyraźniej zrozumiał, bo odwrócił się napięcie. -Gałąź ci w dupe Mac. Lepiej stąd spadaj... No i odszedł. A ja rozczarowałem się nie znajdując dziupli. Nie miałem zamiaru odchodzić, wiedziałem, że Ran zaraz wróci sprawdzić czy nie utknąłem w drzewie. -Jeszcze tu jesteś? Nie pomyliłem się. -Pomyślałem, że chcę widzieć co zrobisz z Minsem... Jego wzrok mówił sam za siebie. Roześmiałem się. -No, to ja też tam idę! - do Elnann wstąpie później - Trzeba gnoja wykastrować!
(Ren, kastrujemy?)
|
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz