piątek, 4 października 2013

(Wataha Ognia) Od Brisingera

Love okazała zainteresowanie tym co powiedziałem. Poszliśmy do jej groty. Pokazała mi jakiś rysunek. Ujrzałem na nim swoją podobiznę, w obu wcieleniach.
- Jej, naprawdę wygląda jak ja. Masz talent Love.- Powiedziałem, dokładnie przyglądająć się rysunkowi
- Dzięki... narysowałam ciebie ,bo nie mogłam ani na sekundę przestać o tobie myśleć.
- Uwierz, ja tez nie mogłem o tobie zapomnieć, przy tobie czuję się inny, taki... doceniony jak nigdy i wiem, że mam dla kogo żyć.
Odłożyłem rysunek, i zbliżyłem się do Love. Ta namiętnie mnie pocałowała. Był taki.. taki przyjemny..
- Może się przejdziemy? Jest ładna pogoda, a teraz to rzadkość.- powiedziała.
- Czemu nie, chodźmy.- mówiąc to złapałem Love za rękę.
Kiedy wychodziliśmy wszystkie wilki mroku dziwnie się na nas patrzyły. Czyżby zazdrość?
- Chodźmy do lasu...zgłodniałam.- powiedziała wadera.
Zamieniliśmy się w wilki i ruszyliśmy w kierunku lasu. Zatrzymała nas Meyrin.
- Nie musicie polować, zobaczcie ile jest mięsa z mamuta.- powiedziała.
- Dzięki za uwagę Meyrin, ale wolę zapolować.- odrzekła Love
- No dobra jak chcecie...
- Meyrin , mogę na słówko?- spytała Love.
- Jasne.
Wadery odeszły kawałek dalej. Usiadłem i czekałem. Nie słyszałem ich rozmowy. Po chwili Love wróciła.
- Idziemy?- spytałem
- Tak, idziemy.
Wytropiłem tłuściutką sarnę. Polowaine się rozpoczęo. Love oberwała. Ta głupia sarna kopnęła ją w łopatkę. Ostro mnie to wkurzyło. Złapałem ją za szyję, i przebiłem kłami tętnicę. Zwierzę było martwe. Rozpaliliśmy ognisko i zaczęliśmy piec sarnę.
- Bardzo cię boli łopatka?- spytałem
- Nie, mam tylko małe stłucze... ałć!
- Małe stłuczenie powiadasz? Dla pewności posmaruję ci maścią , która powinna złagodzić ból.- wyjąłem mały słoiczek z maścią z aloesu.
Zacząłem wcierać zielonkawą i jakże intensywnie pachnącą substancję w jej łopatkę. Po minie Love było widać, że czuła ulgę.
- Dziękuję.
- Proszę bardzo. Weź moją bluzę, pewnie ci zimno.
Zdjąłem bluzę i dałem jej. Dziewczyna wtuliła się we mnie. Chwile potem mięso było już odpowiednie. Zaczęliśmy jeść. Zaczęło robić  się ciemno. Zgasiłem ognisko.
- O czym rozmawiałaś z tą waderą?
- Nic ważnego ani o nas, taka błahostka między dziewczynami.- uśmiechnęła się łobuzersko
- Rozumiem, musisz już wracać?
- Tak ,ale chcę zostać z tobą...
- Może zechcesz u mnie przenocować? Myślę ,że Aoime się zgodzi.- uśmiechnąłem się lekko.
- Ja bardzo chętnie, ale dla pewności ją zapytajmy.
Poszliśmy do Aoime.
- Właśnie miałam was szukać, dobrze ,że wróciliście.- rzekła Aoime
- Aoime... czy ja mogłabym zanocować jedną noc u Brisingera?
Cisza.
- No... dobrze, ale wróć przed południem.
- Dziękuję!- Love rzuciła się na szyję alfy
- Okej tylko mnie nie uduś.
- Nigdy bym nie udusiła przyjaciółki.
- Życzę miłej i ciepłej nocy...- powiedziała Aoime.
Zamieniliśmy się w wilki i jak najszybciej pobiegliśmy do watahy ognia. Przed wejściem czekała Nammina.
-Witaj z powrotem Brisingerze. Czym zawdzięczam ci wizytę Love?- Spytała alfa.
- Love dziś u nas zostaje na noc. Czy może?- powiedziałem
- Jeśli Aoime o tym wie... to zgoda.
- Oczywiście ,że wie.- odrzekła Love
- Więc witam w naszych skromnych progach.
Zamieniliśmy się w ludzi i poszliśmy do mojej groty. Byłem bardzo zmęczony. Przeprosiłem Love i położyłem się na posłaniu. Ona widocznie nie miała ochoty siedzieć sama, więc położyła się obok mnie. Przejechała ręką po mojej  Pociągnęła mnie w swoją stronę i zaczęła namiętnie całować. Kochaliśmy się przez długą godzinę. Pocałowała mnie jeszcze na dobranoc i szczęśliwa zasnęła. Następnego dnia obudził mnie o świcie intensywny ból. Nie wiedziałem co się dzieje. Spojrzałem na mój znak na nadgarstku. Wydobywało się z niego słabe zielone światło. Obudziłem Love, i powiedziałem co się dzieje.
-Pójdźmy do Emily. Ona jest szamanką. Powinna wiedzieć co się dzieje.-powiedziała.
-Może i masz rację. Ogarnijmy się, i ruszmay.
Na miejscu nie było trudno znaleźć Emily. Love podbiegła do niej i powiedziała co się dzieje. Wadera przybrała lekko zmartwiony wyraz twarzy. Love zaprowadziła mnie do jej groty. Tam czekaliśmy na przbycie szamanki.

<Emily liczę na ciebie>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz