sobota, 5 października 2013

(Wataha Wody.) Od Alastair'a.

- To nic nie musi znaczyć. - Powiedziałem patrząc w oczy dziewczynie.
- A jeśli chcę, żeby coś znaczyło?
Słowa zawisły między nami. 
- Jeśli tak chcesz to może być więcej. - Uśmiechnąłem się leniwie. - Czy to będzie oznaczać także pokój między Watahami.? Mimo wszystko najpierw muszę zadbać o dobro moich podopiecznych.  - Powiedziałem już poważnie.
- Tak.
- Dobrze więc. A teraz muszę Cię przeprosić. Obowiązki wzywają. - Schyliłem się i pocałowałem Aoime.
Później wstałem i bezszelestnie wyszedłem z groty zostawiając dziewczynę samą na brzegu. Kiedy przechodziłem przez główną część jaskiń dopadła mnie irytacja. Znów wszystkie obecne wilki Mroku obserwowały mnie czujnie.
- I co się tak gapicie.? - Warknąłem na odchodne.
Spacerkiem ruszyłem do mojej Watahy.
Już w swoich lasach zwolniłem troszeczkę. Gdzieniegdzie nadal zalegał śnieg ale było go już zdecydowanie mniej niż wczoraj. Wytężyłem zmysły i rozkazałem pogodzie jeszcze troszkę się ocieplić.
W pewnym momencie usłyszałem trzask łamanej gałązki a chwilę potem przekleństwo.
Odwróciłem się i spojrzałem na osobę, która zakłóca mój porządek. Była to dziewczyna o niebieskich włosach.
- Co tu robisz.? - Syknęła.
- Raczej ja powinienem zadać Ci to pytanie. - Odparłem chłodno oceniając zdolności przybyszki co rusz mierząc ją wzrokiem.
- To są dzikie tereny. Wolno mi tu przebywać.
- O nie, maleńka. Drobna poprawka. To są moje tereny. Powinnaś o tym wiedzieć wkraczając tutaj.
- Nie są oznakowane. - Zmrużyła oczy.
- Są. - Odpowiedziałem twardo.
Dziewczyna zrobiła krok do tyłu szykując się do ataku.  Wyciągnęła nóż i skoczyła na mnie. Sprawnie ominąłem jej atak i złapałem za nadgarstek wytrącając jej z ręki broń.
- Czego tu szukasz.? - Wysyczałem.
- Watahy. - Odparła równie nieugięcie.
- Gratuluje. Świetnie zaczęłaś rozmowę o przyjęcie. - Powiedziałem sarkastycznie.
- Jesteś... Alfą...? - Jej oczy zrobiły się większe z lekkiego szoku.
- Hai. I wnioskuję, ze potrzebujesz właśnie Watahy Wody.
- Skąd wiesz.?
- Władam Wodą. A teraz chodź za mną. - Rzuciłem jej lodowate spojrzenie i poszliśmy w stronę Jaskini.
Już pod Jaskinią spytałem jeszcze jak ma na imię.
- Akasta. - Odpowiedziała.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz