Obudziły mnie ciepłe promyki słońca muskające moją twarz.
Zdezorientowana rozglądnęłam się dookoła, gdy wspomnienia z minionej
nocy wróciły do mnie z siłą pocisku. W głowie kołatały mi się różne
myśli i dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że najprawdopodobniej jestem
na terytorium innej watahy. Skryłam twarz w moich zakrwawionych dłoniach
i cicho jęknęłam. Tak długo udawało mi się nad sobą panować...Nie
mogłam zrozumieć dlaczego straciłam kontrolę po tylu latach.. I to
akurat teraz, gdy miałam zacząć nowe życie w nowym miejscu, gdzie nikt
nie znał mojego prawdziwego ja. Gdzie nikt nie wiedział co kiedyś
zrobiłam...
Musiałam sprawić aby tak pozostało. Podeszłam do
strumienia by zmyć z siebie zaschłą krew, a gdy byłam już czysta
zmieniłam swoją postać i już jako wilk popatrzyłam na swoje mokre łapy.
Miałam bardzo złe przeczucia co do mojego położenia, a intuicja
podpowiadała mi żeby jak najszybciej z tamtą spieprzać... Nagle w
pobliżu poczułam obecność innego umysłu. Sądząc po jego myślach
wywnioskowałam, że to basior.Jedyna emocja jaka nim teraz rządziła to
ciekawość i odrobina niepewności, która jednak szybko znikła. Napięłam
wszystkie mięśnie kiedy za plecami usłyszałam czyjeś kroki.
<dokończy jakiś samiec z Watahy mroku,albo powietrza?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz