niedziela, 6 października 2013

(Wataha Mroku) Od Aoime



Zagryzłam wargi, by powstrzymać tą chwilę jak najdłużej.
- No? Czekam.
Zaczerpnęłam powietrza, i poczęłam się dusić tymi wszystkimi oparami.
- Scythe. – nieśmiało wyszeptałam.
I teraz wyszło, na jaką miłą osóbkę wychowała mnie mamusia. Tak się odpłacałam tym, którzy poświęcili dla mnie całe życie.
Hades przymknął powieki, jakby lustrował wszystkie dusze na świecie.
- Ach, ten Scythe. Ładnie to tak partnerów poświęcać? – uśmiechnął się gorzko. – Tylko czemu, skoro dawno poległ, oddając za Ciebie życie, jego dusza nie mieszka tutaj? Tylko krząta się po waszym świecie?
Zgiął dziwacznie ręce i wygiął się spazmatycznie, a obok pojawił się materialny Scythe. Spojrzał na nas oszołomiony.
-  No, nędznicy, macie ostatnią chwilę dla siebie.
Chłopak przywarł do mnie, gładząc moje włosy.
- Nie jestem zły, dobrze zrobiłaś. Nie zapomnij o mnie. – Pocałował mnie delikatnie w czoło i odsunął się, a Hades pociągnął go za ramię.
- No już, koniec. - I wepchnął go do Styksu.
Chciałam krzyczeć, rzucić się za nim… Ale po co? Nie miałoby to żadnego sensu.
- Wiesz o tym, że muszę dobrać sobie jeszcze jakąś osobę?
Kiwnęłam niemrawo głową, a po chwili obok niego pojawiła się jakaś wilczyca.
- Perrie. – wyszeptałam.
- O niej też nikt mi nie przypomniał? Chyba się pogniewamy.  – i cisnął waderą do wody.  – No, jesteśmy kwita, chociaż zastanawiam się, czy nie dobrać sobie jeszcze kogoś.
Stałam nieruchomo, a on uśmiechnął się leniwie.
- Macie swoją Boginię, a teraz już idźcie.
Nemezis ni stąd, ni zowąd klęczała skuta łańcuchami obok. Zeus przeniósł nas na Olimp, gdzie następnie uwolnił ją i tknął w nią siły. Szykowałyśmy się do odejścia.
- Aoime, jeszcze jedna sprawa.
Znieruchomiałam w pół kroku i podniosłam głowę.
- Tak?
- Mam dla Ciebie nagrodę. Nemezis wyjaśni Ci wszystko, jak dotrzecie już do Forever. – uśmiechnął się. – Jesteście gotowe na powrót do domu?
Kiwnęłyśmy głową na tak, przestrzeń zawirowała, a my upadłyśmy tam, skąd przybyłyśmy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz