Łaziłem po jakichś nieznanych mi lasach. Jaki jest mój powód.? Wyczułem psychicznie dużą ilość wilków. Mam nadzieję, że tutaj będzie jakaś Wataha Mroku. Ostrożnie stawałem łapy pomiędzy liśćmi aby nie hałasować, kiedy zobaczyłem śnieg. No serio.? Rozejrzałem się na boki. Odznaczała się wyraźna granica. Eh. Zerwałem się do biegu aż z powrotem byłem w jakimś suchym miejscu. Otrzepałem futro i ruszyłem dalej.
Po jakimś czasie moją uwagę zwróciły czyjeś bardzo głośne myśli oraz szelest. Wycofałem się w cień pod wielkim drzewem i zmieniłem postać na ludzką. Moja dłoń odruchowo powędrowała na miecz. Kiedy chłopak był już na tyle blisko, że mogłem go zobaczyć wyszedłem na przeciw niego z obojętnością.
Pierwsze co zrobił to niezręcznie wyciągnął miecz i ostrzegawczo zamachnął się na mnie. Nie myśląc zablokowałem klingę chłopaka własną. Towarzyszył temu cudowny zgrzyt tarcia stali o stal. Widać że basior był poirytowany, że bez problemu odparłem jego ymm... 'atak'.
- Kim jesteś.? - Warknął.
- Ash. - Rzuciłem.
- Co tu robisz.?
- A czy powinno Cię to obchodzić.? - Zapytałem z chytrym uśmieszkiem.
Z jego myśli wyczytałem, że to Alfa Ognia.
Zmrużył oczy.
- Poszukuję Watahy Mroku. Jest tu w okolicy jakaś.?
- Tak. - Wskazał kierunek. - Szukaj Aoime.
Skinąłem głową.
< Brisinger... c: >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz