Opatrzyłem ranę po czym Aoime wysłała
mnie i chłopaków abyśmy nazbierali drewna na opał. Chodząc po lesie
usłyszałem dźwięki walki. Okazało się,że jakiś wilk powietrza miał małe
kłopoty z dość sporą grupą lizardów. Co dziwniejsze miał bardzo podobny
sposób walki do mojego. Wyciągnąłem topór i ruszyłem z pomocą i już po
chwili było po wszystkim. Zauważyłem ,że facet miał taki sam amulet jak
ja.
- Jak się nazywasz? spytałem - Ortonis. - Skąd masz ten amulet? spytałem znowu. - Od ojca. Dał mi go tuż przed swoją śmiercią. A ty jak się nazywasz? - Mins.....A miałeś ty może brata? - Tak, a co dziwniejsze nazywał się tak jak ty. - Hmm wygląda na to,że możemy być braćmi, ale sprawdzimy to. Utworzyłem kule mroku i posłałem ją na Ortonisa. Leciała zygzakiem a metr od niego poleciała w górę i uderzyła z powietrza. Co dziwniejsze gościu wiedział gdzie i jak kula uderzy. - Wciąż ten sam styl walki? spytał - Trochę go zmieniłem. - Ciekawe... - Styl walki? spytałem - Nie. - To co? - To,że od razu cie nie poznałem....bracie Nic nie powiedziałem tylko podszedłem i uściskałem brata. - Chodź..przedstawię cię mojej alfie. - Okej. - Ale najpierw muszę nazbierać drewna na opał. - Pomogę ci. We dwóch szybko uzbieraliśmy dużą ilość drewna. Gdy przyszedłem do obozu Ao była nieco zdziwiona. - Kto to? spytała - Nie uwierzysz ale to mój brat. - Ortonis jestem-wtrącił się. - Miło mi-powiedziała. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz