sobota, 30 listopada 2013

(Wataha Mroku) Od Charlie

Postanowiła wrócić do FY, tęskniłam za nim. Wróciłam jako całkiem inny willk, osoba... Teraz jako wilk byłam cała czarna, miałam skrzydła i czrwone oczy, a jako człowiek białe włosy i dosyć specyficzne ubranie. Kiedy byłam już na terenie Watahy Mroku w mgnieniu oka przeteleportowałam się na Olimp po czym do jakiegoś lasu . Kiedy już tam byłam z zaskoczenia i lekkiego strachu odskoczyłam w tył. Oczy miałam wielkie jak talerze. Rozglądałam się po bokach w celu znalezienia jakiegoś znajomego wilka. Jednak nic z tych rzeczy. Nagle wyczułam jakąś postać. Nie wiedziałam czym, a raczej kim jest, ale wiedziałam że nie ma dobrych zamiarów. Wyskoczył zza krzaków wielki jaszczur z mieczem. Domyśliłam się że to jeden z Lizardów, tych jaszczurowatych potworów czy coś w tym stylu. Zamieniłam się natychmiast i wezwałam swój mroczny miecz. Lizard zaczął wymachiwać mi mieczem przed nosem.
- A więc tak się teraz bawimy- powiedziałam i szyderczo się uśmiechnęłam.
Wytworzyłam czarną mgłę w której w skład wchodził trujący dym. Na szczęście nie byłam dla mnie zagrożeniem. Lizard obracał się i wymachiwał mieczem we wszystkie strony aż w końcu zaczął się dusić. Wytworzyłam też cieniste pędy które go przytrzymały. We mgle w ogóle nie było mnie widać. Ruszałam się tak jakbym płynęła. Podbiegłam do Lizarda i poderżnęłam mu gardło. Pstryknęłam palcami i wszystko zniknęło, oprócz mojego miecza. Szłam tam gdzie prowadziła mnie moja intuicja. Na wszelki wypadek zamieniłam się w wilka, a miecz odesłałam. Kiedy byłam już o wiele dalej od tamtego miejsca poczułam zapach innych wilków. Wyczułam, że jest tam Ao i jeszcze kilka innych. Były to chyba alfy powietrza, wody i ziemi. Pomyślałam że skoro Ao tam jest to do nich dołączę, a nie będę tu sama narażać się na śmierć, a tak będę przynajmniej jakieś wsparcie. W walce wręcz i w ogóle byłam wystarczająco dobra by zabić kilka nędznych Lizardów. Zaczęłam biec aż w końcu ich znalazłam. Nie myliłam się, były tam alfy. Po minie Ao mogłam stwierdzić, że nie była zbytnio zadowolona.
-Cześć wam...- powiedziałam nieśmiało wyłaniając się zza krzaków.
- O cześć Charlie, postanowiłaś wrócić?- powiedziała Ao.
- Tak, tęskniłam za FY... - odpowiedziałam.
- Skoro już jesteś to pomożesz uporać nam się z tymi Lizardami- powiedział Alfa Wody.
- No dobra, w sumie po to przyszłam sama bym z nimi nie dała rady- odpowiedziałam.
Ruszyliśmy gdzieś w las. Nagle zaatakowało nas dziesięć Lizardów. Akurat po dwa na każdego z nas. Natychmiast zamieniłam się w człowieka i użyłam swoich mocy. Przywołałam swój miecz i zaczęłam jeden po drugim zabijać przypisanych mi Lizardów. Kiedy patrzyłam na innych w duchu uśmiechnęłam się na myśl, że będę walczyć z Alfami

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz