Kątem oka dostrzegłem,że Akatsuki znów zabrał Alfie stanik.To się kobietka zdziwi...
Swoją drogą..Nie wiedziałem,że Aoime nosi taką seksowną bieliznę.
Wciąż nie otrząsnąłem się jeszcze z szoku po zobaczeniu Elnann.Musiałem wyglądać naprawdę głupio,kiedy się tak na nią gapiłem,ale nie widziałem jej w ludzkiej postacie ładne kilka lat.
Chyba nieco ją zdziwiłem moją reakcją,ale nic nie mogłem na to poradzić.
Z szoku otrząsnąłem się dopiero,gdy ktoś w grocie znacząco chrząknął.Spojrzałem na Mac'a pytająco.Brisinger i Akatsuki stali i w milczeniu przyglądali się całemu zajściu.
-Kastrujemy,czy nie? Mam tu jeszcze kilka rzeczy do zrobienia-Warknął.
Odwróciłem się do zmasakrowanego Minsa.Skoro Aoime sobie poszła,chyba nie miała nic przeciwko...Mimo wszystko zacząłem się zastanawiać,czy nie zostawić go w spokoju.
-Pożałujecie tego!-wysyczał przez zęby,nie okazując żadnej skruchy.Patrzyłem jak chwiejnym krokiem idzie w moją stronę i wyciąga katanę.Parsknąłem.
-Najpierw naucz się tym posługiwać,chłoptasiu.-Mruknąłem.Udał,że mnie nie słyszy i zaczął machać mi mieczem przed nosem.Mac zaczął zwijać się ze śmiechu.
-A już chciałem dać ci drugą szansę...-dodałem znudzonym tonem.Zanim zdążył mnie walnąć mieczem,trzasnąłem nim o ścianę siłą mojej woli.Telekineza jednak się przydaje.
-Puść mnie i walcz jak mężczyzna!-krzyczał.Tego było za wiele.Chwyciłem mój miecz i puściłem go na ziemię.
-Chcesz walczyć?No to dawaj!-rzuciłem mu rozbawione spojrzenie.Rzucił się na mnie z okrzykiem bitewnym.Potrzebowałem całej siły woli,żeby się nie roześmiać.Jednym ruchem odparłem jego atak i pozbawiłem go miecza.
-Dalej chcesz walczyć,chłoptasiu?
-Już jesteś martwy.-wycedził przez zęby.
-Ta,jasne.-parsknąłem.Użyłem mojej mocy,żeby przygwoździć go do ściany i skinąłem na Macabre.Ten podszedł bliżej i uśmiechnął się szyderczo.
-Kastrację czas zacząć.
Moje uszy wypełniły krzyki Minsa.Ze mną się nie zadziera.
<Macabre,rusz dupsko>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz