poniedziałek, 11 listopada 2013

(Wataha Wody.) Od Rose.

Po całym zdarzeniu z Blair wróciłam do groty. Usiadłam pod ścianą i strasznie mi się nudziło. Nie chciałam wychodzić na zewnątrz bo była zima w jesień, było strasznie zimno i chłodno. Podeszłam do małej półki z jedną książką. Znałam ją już na pamięć. Ubrałam się w jakieś ciepłe i ciemne ubrania. Miałam zamiar iść do pobliskiego miasteczka by zakupić jakieś nowe książki. Założyłam ciepłą czapkę, kurtkę i buty do kolan z przyjemnym futerkiem w środku. Kiedy miałam wychodzić z groty przypomniało mi się o szaliku. Wróciłam się do szafy. Wyciągnęłam czarny szalik i owinęłam go sobie wokół szyi. Wyszłam z groty i podreptałam w stronę miasteczka. Po drodze założyłam jeszcze rękawiczki. Kiedy wrócę muszę porozmawiać o tej zimie w jesień z Alexem. Skoro jest tak zimno teraz to nie chcę myśleć co będzie w prawdziwą zimę. Z każdym oddechem z moich ust wydobywała się para. Po trzydziestu minutach byłam na miejscu. Weszłam do księgarni i rozejrzałam się po półkach. Szłam alejką do końca księgarni. Do ściany przytwierdzona była mała latarnia. Wyjęłam z torby zapałki i zapaliłam ją. Od razu zrobiło się jaśniej. Znalazłam książki które mnie interesowały. Zgasiłam latarnię i poszłam w stronę sprzedawczyni. Zapłaciłam za książki i wyszłam. Ostrożnie włożyłam książki do torby aby ich nie zniszczyć. Po upływie 30 minut byłam już w grocie. Zdjęłam torbę i otrzepałam z siebie płatki śniegu. Ubrałam się w normalne ubrania. Odłożyłam książki na półkę. Brakowało mi jednej. Pomyślałam że może Gilbert będzie ją mieć. W sumie nie jest on uzdrowicielem ani szamanem ani w ogóle nic z tych rzeczy, ale może jednak będzie ją miał. Często się nie widujemy, można powiedzieć że nigdy się nie widzieliśmy. A więc będzie to dobry powód by się zobaczyć. Znowu ubrałam na siebie jakieś ciepłe ubrania, buty i ruszyłam w stronę jego groty. Szłam kilka minut. Kiedy w końcu ją znalazłam. Weszłam powoli i rozejrzałam się czy jest.
-Cześć. Nigdy się nie widzieliśmy. Ja jestem Rose- powiedziałam z uśmiechem.
-Cześć. Ja jestem Gilbert- odpowiedział i spojrzał na mnie.
-Chciałam się zapytać czy masz może książkę o magii wody lub coś w tym stylu-powiedziałam.
-Tak, mam ją chyba na półce. Rozgość się a ja w tym czasie po nią pójdę- powiedział.
Był bardzo miły. Rozejrzałam się jeszcze raz po jego grocie. Była ciekawie zbudowana. Po chwili zobaczyłam wracającego Gilberta z książką.
-Czy to ta?- zapytał
-Tak, dzięki- odpowiedziałam.
Kiedy chciałam już wychodzić zaczął mocniej padać śnieg i wiać porywisty wiatr. Stałam do niego plecami. Zrobiłam zawiedzioną minę i przechyliłam delikatnie głowę w bok.
-Może lepiej zostań- powiedział.
-Dziękuje, ale nie chce ci robić kłopotu...- odpowiedziałam.
-Ale to naprawdę żaden problem. W taką wichurę nie wiadomo co może się stać- przekonywał.
-No okej- zgodziłam się.
Zdjęłam kurtkę, buty, czapkę, szalik i rękawiczki. Usiadłam pod ścianą i zaczęłam czytać książkę. Gilbert poszedł zrobić coś do picia a ja zostałam sama.

<Gilbert dokończysz?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz