Kiedy usłyszałam o zatrutym kolcu serce we mnie zamarło, poczułam jak chłód rozlewa mi się w żyłach zmieniając je w lodowe smużki. Wzdrygnęłam się i wszystko wróciło do normy.
- Czy to groźne..? - spytałam z nadzieją, że może nie jest to takie złe, ale gdy kiwnął głową umarła we mnie cała nadzieja.
- Padnę za sto dwadzieścia...sto dziewiętnaście minut, jeśli nie znajdę tego, co mi potrzebne - powiedział dziwnie obojętnie, jakby nie raz już miał z tym do czynienia, a przecież nie był medykiem, co on mógł wiedzieć o ziołolecznictwie?! Ja wiem że ma moce z tym związane ale czy to aby na...
Znowu kilka gałęzi za nami trzasnęło, najwidoczniej ktoś przedzierał się przez zarośla. Rzuciliśmy się do szybszego biegu i w końcu zgubiliśmy to Coś.
Phantom szukał tego czegoś przez jakieś trzydzieści minut i zdążył już zblednąć na tyle by zasłużyć na miano "blady jak niepomalowana ściana". W każdym razie zaczęłam dostrzegać, że coraz częściej się chwieje i trudno mu się poruszać. Z czułością i współczuciem spojrzałam na niego i pomyślałam, że może lepiej żeby się gdzieś położył a to ja pójdę szukać tej rośliny. On jednak właśnie się zatrzymał, położył mi ręce na ramionach, co mnie zaskoczyło i przemówił.
- Aurora, słuchaj...-powiedział i spojrzał mi w oczy -Idź do swojej watahy, zawiadomcie
moją. Zdążę znaleźć tę roślinę, obiecuję, ale idź. Niech wiedzą, na
wszelki wypadek. Dobrze? - starał się nawet uśmiechnąć czy coś aby mi się wydało, że naprawdę jest dobrze, ale taki cwaniaczek nie oszuka Aurory. Pokiwałam przecząco głową, nie będzie sam schorowany łaził po tym dziwnym lesie.
W chwili gdy chciałam słownie i kategorycznie mu odmówić, ten przewrócił oczami, przytulił mnie a potem pocałował w policzek. Miło było poczuć jego dotyk, ale szkoda, że tak krótko to trwało. Doszłam do siebie wtedy gdy jego ogon zniknął w zaroślach. Wściekła na siebie i na niego warknęłam i ruszyłam w stronę gdzie wilk zniknął. On perfidnie wykorzystał moją chwilę słabości i zwiał, to niedorzeczne.. w ogóle jak to się stało? Rozejrzałam się i odkryłam, że Phantom nie zostawiał śladów. Zapewne to sprawka jego czarów i tego, że nie chciał żebym za nim szła. Ale dlaczego? Przecież i tak jestem bezpieczniejsza tutaj z nim niż z watahą która pewnie walczy z jaszczurami. Zmieniłam się jednak w wilka i pośpieszyłam w stronę skąd dochodził niewyraźny zapach Aoime i członków jej watahy. Jednak jednocześnie czułam woń jaszczurów co sprawiało, że coraz bardziej bałam się o Phantoma. W końcu nie będzie umiał ani uciekać, ani bronić się. Odwróciłam głowę do tyłu myśląc o tym czy znalazł to zielsko czy nie, kiedy przede mną wyrosło drzewo, a ja z impetem w nie uderzyłam. Jęknęłam i zaczęłam rozmasowywać sobie obolały łeb. Wtedy zobaczyłam jakieś przedziwne stwory, niby to jeleniowate ale miało łuski które mieniły się wieloma barwami w przedzierającym się przez liście słońcu. Nie były zainteresowane zjedzeniem mnie, więc bardzo było to miłe. Nagle ruszyły do ucieczki a na jednego z nich wyskoczyła Aoime i... Demira? A co na tu robi? Biedak upadł i zarył w glebę. Jęknęłam coś w ich stronę ale najwidoczniej nie zauważyły półprzytomnej Gammy. Zawlokły gdzieś tego jelenia, a ja powoli wstając ruszyłam za śladem. Dotarłam do obozowiska wilków, rozpoznałam Minsa i Alexa. Gdzieś w oddali również siedział Brisinger, a także wiele innych wilków. Spuściłam łeb i podeszłam bliżej by położyć się i odespać to całe uderzenie. Jednak usłyszałam głos Ao.
- Aurora.. - Alfa wołała do mnie z daleka - A gdzie masz swojego Romeo?
- Poszedł pół żywy szukać jakiegoś zielska które rzekomo ma uratować mu życie.. - podsumowałam to szybko i sprawnie.
- Co..? - Alfa popatrzyła na mnie jak na obłąkaną - Dlaczego nie szukać tego zioła razem z nim?
- Bo uciekł - rozłożyłam łapy w geście kompletnej bezradności - Nie chciał mnie tam.
- Myszo.. - spojrzała na mnie, podeszła do strumienia i wylała na mnie sporą ilość wody - Pobudka! On może tam gdzieś zdycha a ty tu sobie leżysz..!
- Nie zdycha.. - skłamałam bo sama widziałam już go umierającego na jednej ze ścieżek - Gość jest ode mnie 108 lat starszy..
- Rób co chcesz.. - machnęła ręką i wróciła do rozmowy z Demirą - Ale ja bym ci radziła go poszukać - rzuciła na odchodne.
Rozmasowałam sobie łeb, na którym chyba mi wyrośnie spory guz i zaczęłam zastanawiać się nad tym co ona mówiła. Może faktycznie lepiej było wrócić? Wstałam i pobiegłam w las, znowu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz