Las rozdarł przeraźliwy krzyk. Ao błyskawicznie chwyciła ostrze z ziemi i rzuciła się do przodu. Nie myśląc ruszyłem biegiem za nią i zatrzymałem łapiąc za nadgarstek.
- Puść mnie. - Powiedziała twardo.
- Nigdzie nie pójdziesz sama. - Oznajmiłem.
- A chcesz się założyć?
- Nie, idę z tobą.
- Tak, tato. Jestem małą dziewczynką i nie poradzę sobie sama, masz gdzieś mój smoczek.? - Droczyła się ze mną.
Nie odpowiedziałem jej tylko delikatnie musnąłem jej wargi, złapałem porządnie za rękę i pociągnąłem do przodu.
Po chwili zatrzymaliśmy się w miejscu. Wadera była wyraźnie poirytowana naszą bezsilnością. Rozejrzeliśmy się dookoła ale ciemność ewidentnie nie pomagała.
Nagle z krzaków wypadły dwa zmęczone wilki. Za nimi podążała cała grupa lizardów. Jeden z nich wypuścił strzałę, która trafiła w serce jednego wilka. Po krótkiej chwili topór wylądował na głowie drugiego. Wściekle rzuciłem się na przód. Wyciągnąłem swoją klingę i rzuciłem się w wir walki. Niestety przeciwników było dużo i samemu ciężko było mi parować wszystkie ataki. Poczułem pieczenie a później ciepłą ciecz na moich plecach. Odwróciłem się i dźgnąłem mieczem jaszczura, który chciał zadać mi ostateczny cios. Na szczęście Ao ocknęła się z odrętwienia i zaatakowała. Lizard oszołomiony cofnął się do tyłu a Aoime dokończyła dzieła podcinając mu gardło.
Przy kilku ostatnich śmierdzielach już współpracowaliśmy.
- Wynośmy się stąd. Wybijmy je wszystkie i wracajmy do domu. Proszę! - Alfa Mroku mimo swojego zwyczajowego spokoju była roztrzęsiona.
- Dobrze, chodź.
Objąłem ją i szybko wróciliśmy do reszty.
Ao odeszła na chwilę z kimś porozmawiać a ja usiadłem w jakimś najbardziej odosobnionym miejscu jakie udało mi się znaleźć w tym cholernym obozie. Skrzywiłem się nieznacznie kiedy moje plecy dotknęły kory drzewa.
Po paru minutach wróciła moja Aoime. Usiadła koło mnie. Popatrzyłem w jej znużone oczy i posadziłem ją sobie na kolanach. Położyłem palec na jej podbródku tak aby spojrzała mi w oczy.
- Wszystko będzie dobrze. - Szepnąłem.
Skinęła nieznacznie głową. Pochyliłem się i złożyłem delikatny pocałunek na jej ustach. Rozchyliła wargi a ja wykorzystałem okazję i pogłębiłem nasz pocałunek. Szybko przerodziło się to w namiętny taniec naszych języków. Poczułem jak Ao wplata mi ręce we włosy. Położyłem ręce na jej biodrach i kreśliłem kciukami koła aby po chwili przesunąć ręce na jej tyłeczek. Przerwałem pocałunek i przeniosłem usta na jej szyję. Przez chwilę skubałem jej skórę. Znów na chwilę przerwałem aby otoczyć nas lodowym murem. Wykorzystałem w tym celu wodę z pobliskiego strumienia. Kiedy wszystko było już odgrodzone znów zająłem się Aoime.
Zdjąłem jej szybko koszulkę i sprawnie odpiąłem stanik. Dziewczyna poszła w moje ślady i zaczęła mnie rozbierać. Kiedy ściągnęła moją bluzkę przez chwilę wpatrywała się zdrętwiała w wielką plamę czerwieni pokrywającą materiał.
- To nic. - Mruknąłem. - Nie przejmuj się...
Zabrałem jej moją koszulkę i cisnąłem na ziemię.
Pocałowałem ją czule i podniosłem się pociągając za sobą Aoime.
- Zdejmij spodenki. - Rozkazałem chrapliwym głosem.
Cofnęła się o krok i rzuciła mi wyzywające spojrzenie. Powoli odpięła je i pochylając się ściągnęła razem z bielizną. Sapnąłem. Wyciągnąłem rękę a Alfa złapała ją i wyswobodziła się do końca z resztek jej ubrania. W między czasie sam pozbyłem się reszty swojej garderoby. Podniosłem dziewczynę i oparłem o najbliższe drzewo a ta objęła mnie nogami w pasie. Z mojego gardła wydobył się pomruk. Bez żadnego uprzedzenia wszedłem w nią gładko. Aoime zniecierpliwiona poruszyła biodrami.
Spojrzałem jej przenikliwie w oczy.
- Najpierw mam do Ciebie pytanie.
- Hmmm.?
- Zostaniesz moją partnerką.? - Zapytałem poważnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz