Moja kochana Kiche chciała bawić się w berka ma się rozumieć? Dziewczyna uciekła a ja dalej stojąc z diabelskim uśmieszkiem na twarzy spoglądałem w stronę miejsca gdzie zniknęła.
Zabawę czas zacząć.
Powolnym krokiem, z rękoma założonymi do tyłu, z podniesioną brodą przechadzałem się po lesie w którym "ukryła" się Kiche. Miałem ją gonić prawda?
Ale wiecie kobieta kiedy dłużej czeka na stosunek seksualny który z góry się odbędzie to prawdopodobnie nie wytrzyma i sama przyjdzie więc po co się męczyć?
Chociaż z jednej strony byłoby śmiesznie. Stanąłem, rozejrzałem się i pociągnąłem nosem, ludzki węch jest słabszy od wilczego ale ewidentnie czułem moją partnerkę. Zacząłem biec w kierunku gdzie moim zdaniem było najwięcej świeżego zapachu. Zaprowadziło mnie pod Szmaragdowy Bór. To ona tak się chce bawić? No dobra jak chce.
Głębiej wszedłem w bór. Było to naprawdę ładne miejsce i "słodkie" że aż rzygam tęczą.
- Kiche, kochanie. I tak nie wygrasz! - Wykrzyczałem a powróciło do mnie jakimś cudem echo.
- Nie złapiesz mnie! - Do moich uszu dobiegło ze wszystkich stron głos dziewczyny.
Zakląłem i zamknąłem oczy. Zacząłem po omacku iść w stronę gdzie prowadził mnie instynkt. Usłyszałem ledwo słyszalny szelest po mojej prawie.
~Mam Cię~ Pomyślałem, otworzyłem oczy i rzuciłem się na prawo, zacząłem biec za dziewczyną która uciekała za mną bo "znalazłem ją".
Słyszałem jej szaleńczy śmiech, dogoniłem ją kiedy ta prawie przewracała się ze śmiechu.
Dopadłem ją i przycisnąłem ją do siebie. Przytuliłem i i pocałowałem mocno.
- Wygrałem kochanie. - Mruknąłem między pocałunkami. - Teraz pobawmy się w zabawę dla dorosłych. - Podniosłem ja i ułożyłem na bujnej zielonej strawie wśród drzew.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz