niedziela, 3 listopada 2013

(Wataha Wody) Od Elnann

-Przechodziłam niedaleko i pomyślałam, że wpadnę-skłamałam gładko.
-Oh,siadaj. -Inferno najwyraźniej nie była zadowolona z mojej wizyty.
-Nie, dzięki. Postoję-Zmierzyłam ją wzrokiem. Moje spojrzenie padło na
zegarek, który trzymała w dłoniach.
-Twojego brata?-wskazałam brodą przedmiot.
-Tak, bardzo za nim tęskniłam...-powiedziała, sztucznie spuszczając głowę. Pieprzona
dziwka. Może i dałabym się nabrać na te jej niewinne uśmieszki, gdybym nie znała Hebi.
Przez chwilę zdawało mi się, że słyszę jak woła moje imię.Zamrugałam nerwowo. Nie, to niemożliwe.
-Mhm..Nie wątpię. Zbyt długo byliście oddzielnie. Nie powinniście nadrabiać teraz straconego czasu?-zapytałam podstępnie.
-Chciałam, ale Gilbert ma inne zajęcia.-Perfidnie skłamała.Dobrze wiedziałam, że Gilbert miał aż za dużo wolnego czasu.Widocznie ta małpa musiała mieszać mu w głowie.
Tym razem byłam pewna, że słyszę wołanie prawdziwej Hebi.
~Hebi?!~ upewniłam się, czy nie zwariowałam,ale dalej nie przerywałam rozmowy z Inferno~Dlaczego mogę z tobą rozmawiać bez łączenia się z twoim umysłem?"
-Więc, skoro już tak sobie uroczo rozmawiamy, to może wreszcie powiesz mi co właściwie stało się tego dnia, gdy zostaliście rozdzieleni?-zwróciłam się do Inferno, starając się nie okazaź po sobie, żadnych emocji.
"Nie mam pojęcia! Ej, czy po Inferno coś widać żeby nas słyszała?"-krzyknęła Hebi.
Spojrzałam na Inferno. Albo właśnie wymyślała kolejne kłamstwo, albo podsłuchiwała naszą rozmowę. Stawiałam na to pierwsze.
~Nie..~ powiedziałam w myślach.
"Zajebiście! Zaczęłaś realizować plan?"
~W pewnym sensie. -Nie skłamałam. Właściwie,sama nie wiedziałam co robię.
"To przestań!"
~Bo?~Nie ukrywałam zdziwienia.
"Bo mam inny plan"
~Oby lepszy.
"Za to nie ręczę!"
Nastąpiła chwila ciszy, gdy w końcu odezwała się Inferno:
-No cóż...Sama dokładnie nie pamiętam. Tak dużo się wtedy działo...-Zmarszczyłam brwi. Ta,jasne.
-Na pewno coś pamiętasz-drążyłam dalej temat. W tym samym czasie wysłałam myśl do Hebi.
~Hebi?
"Widzisz gdzieś tam mój...mojego brata katanę?"-Zapytała.
~Widzę...-Stała przy ścianie, jakieś 2 metry dalej.
"Jak szybko ją chwycisz?"
~Hm...-Oszacowałam, że musiałabym podejść bliżej, a wtedy udałoby mi się szybko go chwycić.
"Nieważne. MUSISZ to zrobić szybko"-Ponagliła Hebi.
~A mogę wiedzieć czemu?"
"Bo musisz mnie nim przebić"-Milczałam przez chwilę. Jak do cholery miałam ją przebić?! Nie chciałam przecież zabijać Hebi, tylko tą sukę: Inferno.
"Dokładnie na środku klatki piersiowej"-dodała. Wyczuwałam jej strach. Musiałam szybko podjąć jakąś decyzję. Ruszyłam w stronę obserwującej mnie Inferno.
-Mogę go zobaczyć?-zapytałam swobodnie,jednocześnie przysuwając się do katany.Podziałało. Inferno wstała i podeszła,podając mi zegarek.Zawahałam się tylko przez jeden krótki moment, żeby potem zwinnie chwycić za rękojeść miecza.
~Oby twój plan się udał~Zwróciłam się do Hebi i wbiłam ostrze w sam środek klatki piersiowej Inferno, nim zdążyła się odsunąć.
-To koniec, suko.Wracaj tam gdzie twoje miejsce. Do piekła.-Syknęłam jej prosto w twarz.
Grotę wypełnił jej krzyk, a kiedy padła bezwładnie na ziemię, z ciała Hebi wydobyło się coś podobnego do mgły. Przeleciało obok mnie i zmieszało się z wiatrem na zewnątrz. Podbiegłam do dziewczyny leżącej na podłodze w kałuży krwi i odrzuciłam miecz na bok.
-Hebi?! Hebi?!
Otworzyła oczy.
-Cholera, nie myślałam, że się uda-Powiedziała, zanim zemdlała.Przycisnęłam obie dłonie do rany w jej klatce piersiowej, tamując krew.Otworzyłam szeroko oczy,czując jak rana się zabliźnia. A więc jednak się udało. Usiadłam obok i czekałam,aż się obudzi.
<Hebi,dokończ>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz