wtorek, 19 listopada 2013

(Wataha Ognia.) Od Effy.

Byłam w swojej jaskini jak z resztą zawsze. Właśnie miałam wyjść do pubu napić się czegoś gdy nagle coś mnie zaczęło przenosić. W mgnieniu oka stałam się niewidzialna, gdy już tam mnie przeniosło ku mojemu zdziwienia wylądowałam na Olimpie z innymi wilkami. Co to zebranie stada? Nie wiedziałam, że gdzieś w pobliżu są jakieś wilki i co więcej niektóre były półnagie. Mimo wszystko poszłam za nimi lecz jednak nic nie widziałam, ani nie słyszałam. Musiałam uważać żeby nikt na mnie nie wpadł. W jednej chwili każdy zaczął się pchać i wylądowałam w jakimś lesie. Każdy się rozbiegł jak przy zabawie w chowanego. Czy to o to chodziło? Chodziłam po lesie, poszukując kogoś kto by mógł mi wyjaśnić o co tu chodzi. Stałam się ponownie widoczna, nie chciałam zużywać więcej energii niż było potrzebne. Całe to miejsce cuchnęło, nie wiem czy to te wilki czy las. Odór zaczynał być coraz gorszy i nagle poczułam czyjś zamach na mnie. Szybko się schyliłam i upadłam na ziemie. Moim oczom ukazało się dziwne stworzenie... hybryda jaszczurki i człowieka. Wiedziałam, że to nie był przypadek bo znowu chciał mnie pociąć. Zanim jednak wykonał ruch, odcięłam mu głowę. Czy to był mieszkaniec tego lasu? Niestety, nie mogłam się pokazywać. W całym lesie było pełno pajączków, były takie urocze. Jeden wskoczył mi na ramie i zasnął, musiał wyczuć mój zapach. Wzięłam go ze sobą. Za krzaków ujrzałam grupkę wilków w ludzkich wcieleniach. Nie wyglądali groźnie, szczególnie ta co śpi. Podeszłam do nich i stałam przed nimi. Musiałam zrobić efektowne wejście. Podeszłam do najmarniej wyglądającej wilczycy. Położyłam ją na ziemię, przyduszając. 
- Gadaj, kim jesteś! - zażądałam.
- Puszczaj mnie! - miotałyśmy się długo, w końcu ugryzła mnie w nadgarstek, dałam jej szansę i puściłam ją.
-Z jakiej watahy jesteś? - spytała wadera 
-Jakby to powiedzieć, z żadnej. - odpowiedziałam. 
<Ktoś?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz