sobota, 16 listopada 2013

(Wataha Mroku) Od Minsa

Pomogłem Aoime uporać się z lizardami. Nagle zza krzaków wyszła Demira. Pogadała trochę z Aoime po czym schyliła się. Zauważyłem,że jakiś lizard celuje do nich z łuku. Ja drasnąłem go w rękę a Ao dokończyła dzieła. Kilka minut później oddaliłem się od dziewczyn. Biegłem przez las szukając wroga. Po kilku minutach biegu znalazłem się na jakiejś polance. Było cicho....zbyt cicho. Nagle zza drzew wyskoczyło 4 lizardów. Była to zasadzka. Rzucili się wszyscy na mnie. Trzech jaszczurów trzymało mi ręce a czwarty chciał mi odciąć głowę. Na szczęście chybił i przejechał mi po policzku i oku. Na szczęście nie uszkodził a przeciął tylko brew i skórę która chroni oko. W ostateczności pokonałem grupę która zastawiła na mnie pułapkę. Miałem tylko problem z orientacją bo krew zalewała mi oko i nie wiedziałem za dobrze. Nagle doszły do mnie rozmowy Ao, Brisingera i Alexa. Zacząłem biec w tamtą stronę. Stali nad strumykiem.
- No witam-powiedziałem
- Jezus Maria co Ci się stało?! wrzasnął Brisinger
- Nie pytaj? powiedziałem podchodząc do strumyka
Oddarłem sobie kawałem koszuli po czym zamoczyłem ją w wodzie. Zacząłem czyścić ranę
- Brisinger miałbyś coś na to? spytałem
- Mam eliksir z mięty rdzawej.
- Chodziło mi o bandaż.
- Aaa no to nie mam.
- A chociaż sznurek.
- To mam-powiedział
- Dawaj
Oddarłem więcej koszuli i zawiązałem na ranie.
- Noo to co robimy? spytałem
- Na pewno nie chcesz eliksiru? spytał Brisinger
- Nie dzięki-odpowiedziałem

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz