sobota, 9 listopada 2013

(Wataha Ognia) od Tytanii

- Nie dopadniecie mnie! - Krzyczałam, biegnąc między drzewami Zniszczonego Lasu. Znowu Oni chcieli mnie dopaść. Znowu Oni chcieli spalić moją duszę, to przez Nich muszę ciągle zmienić ciało aby moja dusza była bezpieczna.
Moje kasztanowe włosy były szargane przez wiatr, a blada skóra jakby błyszczała od blasku księżyca.
Nie mogłam uwierzyć że po raz kolejny mnie odnaleźli, wtedy kiedy czułam się już bezpieczna.
" Nigdy nie będę bezpieczna" Przemknęło mi przez głowę.
Usłyszałam za mną głośne sapnięcie, zaklęłam pod nosem i przyspieszyłam. Oni byli blisko a ja musiałam im uciec.
- Zostawcie mnie w spokoju! - Wykrzyknęłam.
- Chyba śnisz dziewczynko. - Powiedział jakiś głos za moimi plecami. Nie miałam czasu na jakieś zabawy. Zmieniłam się w brązowego wilka i pobiegłam do granicy lasu, tam gdzie była przepaść.
Dobiegałam do niej, słyszałam coraz to głośniejsze szelesty, sapnięcia, przekleństwa, świsty.
Na ułamek sekundy zwolniłam przy krawędzi po czym bez zastanowienia skoczyłam zmieniając się w człowieka.
Przez moje ciało przebiegł dreszcz, a znaki na mojej skórze rozjarzyły się dziwnym blaskiem. Lecąc w dół, widziałam czerń wokół mnie po czym powoli od krawędzi do środka zmieniało się w złote światło. Tak, zawsze było kiedy zmieniałam ciało. Nie kontrolowałam "przemiany", po prostu była, pewnie przez te dziwne znaki na moim ciele.
Syknięcie. Trzask. Pustka.
      Otworzyłam oczy. Leżałam na zielonej trawce przy jakimś wodospadzie. Dźwignęłam się do pozycji siedzącej, zamroczyło mnie trochę ale trudno. Powoli się rozejrzałam. Byłam w jakieś krainie o której wzmianki nie słyszałam.
Nagle ból przeszył moją skroń, złapałam się za nią i zamknęłam oczy. Przez moją głowę przeleciały obrazy ostatniej gonitwy za mną. Oni byli blisko ale na moje szczęście byłam lepsza.
      "Oni" to istoty które posiadają Boski Płomień, to wieków ścigają mnie aby zniszczyć moją duszę, tylko ten Płomień może mnie całkowicie zgładzić, nie będę mogła zmienić ciała, nic.
      Podpełzłam jakoś do wody i spojrzałam na odbicie. Moje nowe ciało było nawet fajne. Białe włosy z refleksami fioletowymi okalały moją bladą twarz, złote oczy świeciły blaskiem. Na twarzy miałam znaki, jak zawsze. Spojrzałam na swoje ubranie- Byłam przebrana w niebieską sukienkę, dekolt był obszytą złotą tasiemką. Kiecka była naprawdę niezła. Teraz by się przydało zobaczyć swoje nowe wcielenie wilcze.
W mgnieniu oka zmieniłam postać i nad wodą siedział biały wilk z czerwonymi znamionami, znakami. Fajnie, mam nadzieję że inne wilki tez takie mają bo będę ta "inna" a nie mogę się wyróżniać zbytnio. Wstałam aby rozprostować kości, czułam się ociężale- skutki przemiany, ale cóż.
zaczęłam powoli chodzić w pobliżu Wodospadu jednocześnie przyglądając się otoczeniu. Czułam wilki w pobliżu ale nie widziałam ich- na szczęście. Nie byłam gotowa na spotkania, tym bardziej na walkę, jest jeszcze za wcześnie, nie mam jeszcze pełni swoich sił na jakiekolwiek kroki w poznaniu lub zabicia kogoś.
Westchnęłam, i zmieniłam się w feniksa, była to jedyna moja postać która nie zmieniała pod wpływem przemiany. Poleciałam do najwyższego drzewa które było najbliżej i siadłam na najwyższej gałęzi.
Tutaj trochę odpocznę a później trzeba znaleźć watahę by się wtopić w otoczenie.
Kamuflaż i osiedlenie czas zacząć.

     

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz