poniedziałek, 18 listopada 2013

(Wataha Mroku) Od Demiry

Zastałam całą trójkę przy wąskim strumyku. Woda wyglądała na pitną ale kto tam wie co w tym lesie jest dla nas dobre, a co nie.
- Ma ktoś ze sobą jakiś bukłak albo butelkę? - spytała Aoime
- No... Ja mam, ale z eliksirem z mięty rdzawej - odpowiedział jej wilk ognia
- To co robimy?
Alfa wyglądała jakby nad czymś intensywnie myślała aż w końcu się odezwała
- A gdyby tak, założyć tu obóz? Zjecie coś, napijemy się, prześpimy i ruszamy dalej? - zaproponowała
- Świetny pomysł - odpowiedział białowłosy chłopak
Siedziałam w krzakach obserwując jak zbierają materiały gdy moją uwagę przykuł Mins, który ruszył w ich stronę cały poraniony i zaczął rozmowę z tym ognistym. Nie lubiłam podsłuchiwać czego raczej wiele osób się po mnie nie spodziewało więc skupiłam się na tym co robiła pozostała dwójka. W końcu Mins gdzieś sobie poszedł, a ja w końcu zdecydowałam się wyjść z krzaków.
- Zostaniesz z nami? - zaproponowała Aoime
- Pewnie - ucieszyła się.
 Ostatnio byłam zmienna niczym kobieta w ciąży ale czasem to niezdecydowanie sprawiało, że udawało mi się przetrwać i chyba tym razem będzie tak samo.
- A więc chodź, pozbieramy trochę materiałów na obóz - i weszłyśmy w las
- Czego potrzebujemy? - spytałam
- Jedzenia, chłopaki załatwią drewno i takie tam
- Można by spróbować znaleźć jakieś zwierzęta bo na samych roślinach to my nie wyżyjemy - zaproponowałam
Moja towarzyszka pokiwała głową i obie zmieniłyśmy się w wilki. Teraz czułam, że ten jaszczurzy odór jest tak naprawdę wszędzie ale o słabszej intensywności przez co trudno było wyczuć zapach innych stworzeń ale po krótkim czasie złapałyśmy trop jakiś zwierząt. Zapach był prawie taki jak u jeleni ale jednak nie identyczny. W nadziei, że to coś do czego należy ten zapach jest jadalne ruszyłyśmy by znaleźć jego źródło i natknęłyśmy się na zwierzynę nie mniej dziwaczną niż tutejsi mieszkańcy. Były to jeleniowate hybrydy tak jak podejrzewałam. Zamiast sierści miały łuski w najróżniejszych odcieniach, a oczy jakby od jakiejś jaszczurki.
- Atakujemy je? - spytałam ściszonym głosem
- Raczej nie ma innego wyjścia bo druga taka okazja może się nie powtórzyć
- Którą?
- Tamtą – skinęła głową w stronę pasącego i najwyraźniej lekko podstarzałego osobnika
Zaczęłyśmy przemykać cicho miedzy drzewami by podejść bliżej i kiedy alfa zatrzymała się w odległości kilku metrów od zwierzęcia ja okrążyłam cicho stworzenie by móc zagonić je do wadery. Tradycyjne polowanie wydawało mi się dużo ciekawsze niż polowanie z użyciem magii bo niema nic lepszego niż pogoń za jeleniem, a potem ta radość spowodowana udanymi łowami lub zawiedzenie gdy wrócimy bez zdobyczy. Zaczaiłam się i wystrzeliłam z mojej kryjówki płosząc całe stado i wedle planu zaganiając upatrzonego osobnika w stronę Aoime, która skoczyła jej do gardła i swoim ciężarem powalając biedaczysko na ziemi. Łuski nie okazały się znowu tak trudną przeszkoda więc zabicie go odbyło się szybko i sprawnie. Usiadłam by odsapnąć, a potem razem zawlokłyśmy jelenio-podobne coś nad strumyk gdzie mieliśmy zrobić obozowisko.
- Idziemy poszukać teraz jakiś owoców? - spytałam patrząc na dziewczynę
<Aoime idziemy szukać czy nie?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz