poniedziałek, 25 listopada 2013

( Wataha Powietrza) od Shadow'a

Po pewnym zdarzeniu z moją partnerką w nawiasie bardzo namiętnym zdarzeniu, wróciłem na swoje tereny. Zaczęło lać i to nieźle więc założyłem kaptur na głowę i szybkim krokiem udałem się do jaskini.
Dzień spędziłem nijako. Jakoś nie chciałem ruszać się z groty. Lenistwo dopada czasami każdego prawda?
W chwili gdy leżałem u siebie i tworzyłem smoki z powietrza które atakowały wadery, przyszedł cały zmoczony Mins.
- Śmierdzisz zmokłym psem. - Powiedziałem kąśliwie. Czy ja mówiłem kiedyś że kocham obrażać ludzi kiedy mi się nudzi?
Mins zignorował ta uwagę i rzekł.
- Aoime prosi o przybycie do niej, narada Alf będzie.
- O jeju, czego ona znowu chce? - Zapytałem poirytowany tworząc ogromnego węża który zamknął paszcze przed nosem basiora.
- Dowiesz się jak pójdziesz ze mną. - Powiedział spokojnie.
- Kurwa mac ta to ma zawsze problemy. - Wstałem i powiedziałem na odchodne. - Idziesz?
    Wyszedłem z groty. Dalej trochę padało więc utworzyłem powietrze nade mną i dumnym krokiem szedłem do jaskini wilków mroku.
Powitało mnie mroczna i zimna aura jaskini. Cieszyło mnie to ale sam fakt że muszę siedzieć i gadać o jakiś bzdetach przyprawiały mnie o mdłości.
Owiałem pogardliwym spojrzeniem powietrza a kiedy mój wzrok padł na Kiche ucieszyłem się, ale nie chciałem tego aż tak bardzo pokazywać, uśmiechnąłem się mimo woli.
Po chwili przyszli pozostałe Alfy.
- O co chodzi? - Spytałem nerwowo.
- O to, że mamy sąsiadów. - Mruknęła Aoime.
- Jak to? - zdziwił się Alex.
- Byłam, widziałam. Pięć minut od granicy mają obóz. Nie są podobni do nas. I nie wyglądają na takich, którym w głowie spokój i przyjaźń. I śmierdzą.
Alfa Ziemi parsknęła.
- Co zamierzasz z tym zrobić, o pani? - Spytałem złośliwie.
- Myślałam o  zaatakowaniu ich i wypłoszenia z naaaszyyy... - Nie dokończyła gdyż nad moja kochana główką powstała świetlista łuna- portal. Otworzył się i przeniósł w takie dziwne miejsce. Oślepło mnie światło i dobroć. Oż kurde. Olimp. Upadliśmy na posadzkę, widziałem jak Aoime wstaje wściekła a przed nią stoi Bogini pewnie Nemezis, bo to jej patronka.
- Co to ma znaczyć?! Żądam wyjaśnień! - Krzyczała, boska kobieta zaczęła wystukiwać rytm w ręce by zrobić jej na złość. Uśmiechnąłem się pod nosem. Ech dobra koniec tej sielanki, krzyknąłem;
- Gadaj kobieto, co ma znaczyć!
- Spokojnie kochanieńki. - Rzuciła i powaliła mnie jednym machnięciem palca. Jebane boginie. Wstałem otrzepałem się z godnością i już miałem coś odpowiedzieć kiedy Aoime się wtrąciła;
- Nemezis. O co tu chodzi?
Uśmiechnęła się z miną matki której udało się przyporządkować dziecko.
- Tu? Otóż Bogowie chcą sprawdzić, czy jesteście godni nadal tu mieszkać.
- Jak to godni? Pomagaliśmy wam wiele razy!
- Wiem, nie jest to mój pomysł. Chodzi też o rozrywkę. Będziecie walczyć z tymi, których widziałaś o Forever. Zasady walki wyjaśnimy wam na miejscu, to jest na stadionie. Przygotujcie się, zaraz będzie teleportowana reszta waszej krainy. 
Pozostałe wilki zostały przeniesione po czym była jakaś tam gadka szmatka Zeusa i pojawiliśmy się w lesie. Wszyscy się rozproszyli - ja także. Skierowałem się w stronę gdzie żaden wilk się nie udał, do najbardziej mrocznego miejsca który widziałem z mojej pozycji.
Postanowiłem tutaj bawić się solo.
Noc spędziłem spokojnie pod drzewem, nic się nie działo. Byłem sam. Tylko cichy szum wiatru, trzeszczenie liści i niewiadomego pochodzenia zgrzyty, jęki i ryki. Obudziłem się w tej samej scenerii jakby nie było tutaj dnia ani nocy tylko wieczny mrok, wieczna ciemność gdzie tylko była albo głębsza lub płytsza w niektórych miejscach. Westchnąłem wstając. Nie miałem ochoty na nic. Wrodzone lenistwo chyba. No cóż przechadzałem się po lesie zabijałem te jaszczurki czy jak one tam mają, polała się krew, krzyki wydobywane z gardeł , stal która brzęczała przy każdym uderzeniu i głuchy odgłos wyzioniętego ducha.
I co teraz?
W moich sektorze nie było żadnych stworów, cóż przydałoby się poszukać reszty.
Wyruszyłem w drogę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz