czwartek, 4 kwietnia 2013

(Wataha Mroku) Od Aoime

- Aoime?
Cichy, kuszący głos wciąż mnie nawoływał.
Zamrugałam, wypędzając mgłę sprzed oczu. Przede mną stała kobieta, niebezpiecznie piękna. Miała długie, lśniące włosy, koloru czekolady, którymi  się bawiła, zakręcając je na palcach. Pod długimi rzęsami znajdywały się duże, niebieskie oczy, w których nie można odczytać absolutnie nic. Poruszała się lekko, wręcz bezszelestnie. Stałanęła wyprostowana, z głową lekko zadartą ku górze.
Jej strój był mieszanką wielu stylów. Doskonale grała kolorami i barwami.

- Aoime, słyszysz mnie?
Jej uwodzący głos niósł się po wnętrzu jaskini.
W jej ręku pojawił się bicz.
- Kim jesteś? - byłam zdezorientowana.
Postać się wzburzyła.
- Jestem Nemezis, bogini  zemsty, sprawiedliwości i przeznaczenia.
Och, a więc Boginie Greckie składają mi wizyty w nocy. Fantastycznie.
- Witaj, czym zawdzięczam twą wizytę?
Na ustach Nemezis pojawił się złośliwy uśmieszek, choć wyglądało to bardziej jak grymas, wykrzywienie ust.
- Obserwowałam Cię od dawna. Stwórca postanowił przydzielić wam Patronów, Opiekunów. Ja wybrałam Ciebie. Sądzę, że obydwie będziemy zadowolone tym wyborem.
Stwórca. Nigdy nie objawił mi się, ani moim znajomym. Był mi obcy.
- Nie zjawiłaś się tylko po to.
Nemezis igrała ze mną, wykrzywiła usta w ironicznym uśmieszku.
- Bystra jesteś.
- A więc dlaczego złożyłaś mi wizytę? - zapytałam odrobinę za ostro.
Kobieta przeniosła wzrok ze swoich włosów, nawijanych na jeden z długich palców, na mnie, od razu tego pożałowałam.
 - Powiedzmy, że mam propozycję. Dam Ci do rozwiązania pewną zagadkę, jeżeli Ci się uda, otrzymasz ludzką postać, jak niegdyś. - Ach, ludzka postać, tak odległa mi, już zapomniałam, jak to jest. - Ale, ale, żeby otrzymać nagrodę musicie współpracować. Każda alfa otrzyma od swojego opiekuna element układanki, jeżeli rozwiążecie całą, otrzymacie nagrodę.
Kiwnęłam głową, gdy otwierałam usta, kobieta przerwała mi:
- Nie wyjawię Ci teraz tej zagadki, musisz być cierpliwa. A teraz zdaje mi się, że ktoś cię oczekuje.
Odwróciła głowę w stronę wyjścia, po czym zniknęła. Tak po prostu. Cudownie.
 Postanowiłam wrócić do jaskini. Wpadłam na Minsa. Był podekscytowany. Zwrócił się do mnie po imieniu:
- Aoime.
- Tak? - Postanowiłam go wysłuchać, musiał mieć jakiś ważny powód.
- Mam wiadomość od Scythe'a.
Gdy to powiedział, coś rozbłysło, chciałam nim potrząsnąć, by wyjawił mi ją, chociaż tak naprawdę nie było powodu... To było kompletnie coś obcego. Troska?
- Mów. - Rozkazałam.
-Powiedział, że wyruszył do jakiejś wioski lupusów i że wróci za kilka dni i masz się o niego nie martwić.
Liczyłam na soczyste szczegóły, a tymczasem wszystko było nijakie i wieloznaczne.
Scythe wyruszył sam? Nic mi nie mówiąc?
Odprawiłam Minsa skinięciem głowy i powróciłam do swoich zajęć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz