Obudziłem się wczesnym rankiem wszyscy
jeszcze spali ale nie było Aoime i Scythe'a. Nie chciałem się mieszać w
ich życie prywatne więc nie poszedłem ich szukać. Poszedłem w las.
Spacerowałem granicami terenów Forever Young. Nagle wpadł na mnie jakiś
roztargniony dzięcioł.
-Witaj ptaszku. Nie bój się nie zrobię ci krzywdy. -Nie boje się -Dobrze niech ci będzie. Gdzie tak pędzisz bo prawie wleciałeś mi do pyska. -Mam wiadomość od niejakiego Scythe do Aoime. -Aha. A jaka to wiadomość -Że Aoime ma się o niego nie martwić i że wróci za kilka dni bo wyruszył do wioski lupusów. -Aha, wracaj do domu ja tą wiadomość przekaże. -Dobrze, to ja będę leciał Wypuściłem dzięcioła a ja poszedłem szukać Aoime. Szukałem jej dobrą godzinę ale nie znalazłem jej. Postanowiłem sprawdzić jeszcze jaskinie, bo mogła już wrócić. Okazało się, że Aoime faktycznie jest w jaskini -Aoime- powiedziałem -Tak? -Mam wiadomość od Scythe'a. -Mów -Powiedział, że wyruszył do jakiejś wioski lupusów i że wróci za kilka dni i masz się o niego nie martwić. - Mhm.
Skoro przekazałem wiadomość postanowiłem iść zapolować. Przy rzece
znalazłem rannego jelenia. Zakradłem się do niego od tyłu i gdy byłem
jakieś 6 metrów od niego skoczyłem i sprawnie zabiłem go. Zacząłem jeść.
Gdy się najadłem postanowiłem resztę jelenia zaciągnąć do jaskini aby
wataha się najadła. Gdy zaciągnąłem jelenia przed jaskinie wilki wyszły i
zabrały się do jedzenia ja natomiast poszedłem do jaskini usiadłem w
kącie i zacząłem myśleć.
|
||
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz