Słońce schowało się za horyzontem. Jesienny las oświetlony był mdłymi promieniami, a wody Forever Young połyskiwały niczym diamenty. Idealnie czyste rzeki, idealnie czyste jeziora... Czego więcej chcieć może wilk wody? Weszłam do Błękitnej Zatoki. Chłodna tafla rozbryzgała się pod wpływem delikatnego podmuchu wiatru, tak mocno odczuwalnego o tej porze roku. Kilka szczeniąt bawiło się na brzegu, pilnowane przez opiekunkę. Zanurzyłam się cała, pozwalając by skrzydła wodne swobodnie się rozpostarły, płosząc jednocześnie małą ławicę rybek. Zrobiłam rundkę dookoła jeziora i... no właśnie. Wbiłam spojrzenie błękitnych oczu w środek zbiornika. Szczęnię. Mały wilk, całkiem dobrze pływał. A właściwie wilczyca. Postanowiłam nie wszczynać alarmu, przecież świetnie sobie radzi. Zamarłam tak w bezruchu, poruszając skrzydłami by utrzymać się na powierzchni. Na całe szczęście biała wilczyca podpłynęła już do opiekunki. Jakoś tak lekko mi się zrobiło. Nabrałam wielki haust powietrza i zanurkowałam. Na dnie leżały setki błyszczących kamieni, jedne błękitne, inne przezroczyste. Ładne. Złapałam do pyska jeden, całkiem spory, o zwykłej szarej barwie. Wynurzyłam się i położyłam zdobycz na piasku. Kształtem całkiem przypominała rozgwiazdę, która zdobiła mój ogon. A gdyby tak zrobić z niej wisior? Tak, trzeba by było ładnie oprawić. Rozejrzałam się uważnie. Zauważyłam nadchodzącego rudo-czarnego wilka, tylko on mógłby mieć jakiś pomysł. Ale czy to nie głupie i błache? Tak podejść i zapytać o oprawienie kamienia... No trudno. Otrzepałam futro z wody i podeszłam do nieznajomego.
- Emm... Przepraszam, może to głupio zabrzmi, ale umiałbyś oprawić ten kamień? - podsunęłam basiorowi znalezisko. Dziwnie się na mnie spojrzał, ale wziął o pyska kamyk.
- Tak, raczej sobie poradzę - na jego pysku malował się grymas przypominający uśmiech. Nic dziwnego, w końcu trzymał w zębach gnejs.
- Dziękuję. Jestem Udens - stwierdziłam, że powinnam się przedstawić.
- James, miło mi - odpowiedział i odszedł. A ja? Wróciłam do kąpieli, nie można marnować ostatnich ciepłych dni...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz