Po krótkim spięciu z alfą watahy mroku, wróciliśmy do jaskini. Było w niej zimno, ale tego dnia nie mieliśmy czasu na ocieplanie groty czy nawet jakiekolwiek meblowanie. Przybyliśmy tu z niczym. Posłałam chłopaków po zwierzynę, natomiast ja razem z dziewczynami udałam się po drewno. Pod koniec dnia mieliśmy sporo gałązek różnego rodzaju, jedną kłodę i dwa dziki, dodatkowo Sasha, wilczyca o łososiowych włosach znalazła miejsce, gdzie rosną jagody. Będziemy musieli się po nie wybrać.
Rozpaliliśmy ognisko i ustawiliśmy jednego odyńca na ruszt. Podałam Eulalii kołtun giętkich gałązek, potrzebowaliśmy koszyków... nie wspominając o całej reszcie wyposażenia i narzędzi.
Wszystkie wilki były zebrane w głównej sali, przy cieple ogniska. Ułożyłam się do snu razem z nimi. i odpłynęłam na chwilę. Odzyskałam świadomość, gdy poczułam coś miękkiego i ciepłego przy moich plecach. Odwróciłam głowę i ujrzałam szaro-czerwony, mały kłębek wtulony w moje futro, uśmiechnęłam się pod nosem, pocałowałam małą w czoło i wróciłam do snu.
Grota była ogromna, ale bardzo komfortowa. Zanim katastrofa wszystko zniszczyła, a my mieszkaliśmy w Krainie Sztormowych Skał, w jaskini o podobnych rozmiarach upchane było mniej-więcej sto osobników, więc w nocy wszyscy spali blisko siebie. Tamta grota wyglądała jednak inaczej niż ta, mimo, że powierzchnie miały zbliżone. Tutaj zamiast jednego, dużego pomieszczenia, było kilka mniejszych części.
Przy wejściu jaskini znajdował się wąski i długi przedsionek, który kończył się przejściem do drugiego segmentu, większego. Sklepienie było bardzo wysokie a na końcu sali były dwie wnęki w ścianach. Każda kryła za sobą pomieszczenie. Jedno było całkiem duże, drugie niewielkie. Łącznie jaskinia składała się z trzech izb i przedsionka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz