piątek, 27 września 2013

(Wataha Wody.) Od Hinomoto.

Po jakimś czasie włócznia się zauważyłam ciekawą scenkę, kłótnię wilków, chodziło chyba o miłość. Usiadłam na drzewie i najzwyczajniej w świecie podsłuchiwałam. Dowiedziałam się, że tu są wrogowie…. Nie do końca rozumiem, oni są skłóceni? Bez sensu, przecież powinni żyć w zgodzie. Wzięłam głębszy wdech. Wstałam i rozejrzałam się, oni rozmawiali, mało interesujące jak dla mnie, gdyż moje mniemanie na temat miłości to inna bajka. Sumienia podpowiadało mi bym się wtrąciła, ale po co? Nic mnie z nimi nie łączy, więc po co pomagać? Jak by zapłacili to inna bajka, albo żebym chociaż z którymś z tych wilków się przyjaźniła. Przymrużyłam oczy i spojrzałam w górę, wiedziałam, ze oni zaraz mnie wyczują, albo kilkoro już mnie nawet wywęszyło, lecz bycie ostrożną nie miało sensu, ponieważ i tak już miałam iść. Cicho przeskoczyłam na inne drzewo bezszelestnie, ale jedna z wilczyc rozglądała się. Nie widziała mnie…. Zaczęłam skakać przed siebie. Przez jakiś czas skakałam po drzewach, potem zeszłam na dół. Skoczyłam dość delikatnie i rozejrzałam się czy nikt czasem mnie nie śledzi, bo coś mi się wydawało, że mam ogon. Umiejętne osóbki są tutaj, uśmiechnęłam się delikatnie pod nosem i ruszyłam powoli przed siebie. Nagle stanęła przede mną dziewczyna… Tamta co się wykłócała, odzienie miała czarne i fioletowe oczy, jej oczy były przepełnione wściekłością. 
- Słucham? – Zapytałam beznamiętnie. 
- Podsłuchiwałaś. – Podeszła blisko mnie, na wyciągnięcie mojej ręki. 
- Częściowo. – Odparłam. 
- Słuchaj nie wiem kim do cholery jesteś i za kogo się uważasz, ale nie powinnaś ze mna zadzierać. 
- Nie zamierzam – burknęłam – sama biegłaś za mną, ja odeszłam, bo to mnie nie interesowało. 
- Doprawdy? – Zapytała ironicznie. 
- Nie , na niby. Teraz zejdź mi z drogi jeśli mamy od razu się kłócić, albo bić. Nie zamierzam robić sobie kłopotów. – Mruknęłam i chciałam ja wyminąć. 
Sprawnie zagrodziła mi drogę. 
- Było nie podsłuchiwać. – Warknęła. 
- Wybacz mości księżno, przechodziłam i zobaczyłam małe zebranko, które było dla mnie ciekawe do póki nie dowiedziałam się o co chodzi. Nie jestem szpiegiem, po prostu zbieg okoliczności. – Wytłumaczyłam potulnie. 
- Jasne. – Syknęła. Wyminęłam ją i zaczęłam iść, nagle poczułam chłód. 
Odwróciłam się gwałtownie, dziewczyna stała nieruchomo. Na mojej skórze pojawiły się ciarki, chyba naprawdę ja zirytowałam. 
- Idź do mojej Alfy z zażaleniem jak Ci się nie podobam, wtedy nie będę Ci wchodzić w drogę. Wataha Wody, Hinomoto. – Powiedziałam. 
- Nie będę marnować na Ciebie czasu. – Zmieniła nastawienie. 
- Przedstaw się proszę. – Powiedziałam lekko zaintrygowana jej charakterem. 
- Teraz Cię to interesuje? – Zapytała z wrednym uśmieszkiem. 
- Skoro znasz moje to i chcę znać swoje, muszę wiedzieć komu się naraziłam.- Odparłam. - Aurora. – Powiedziała szeptem, chyba nie chciała bym usłyszała. 
- Dziękuję. – Powiedziałam i zaczęłam odchodzić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz