Po jakimś czasie włócznia się zauważyłam ciekawą 
scenkę, kłótnię wilków, chodziło chyba o miłość. Usiadłam na drzewie i 
najzwyczajniej w świecie podsłuchiwałam. Dowiedziałam się, że tu są 
wrogowie…. Nie do końca rozumiem, oni są skłóceni? Bez sensu, przecież 
powinni żyć w zgodzie. Wzięłam głębszy wdech. Wstałam i rozejrzałam się,
 oni rozmawiali, mało interesujące jak dla mnie, gdyż moje mniemanie na 
temat miłości to inna bajka. Sumienia podpowiadało mi bym się wtrąciła, 
ale po co? Nic mnie z nimi nie łączy, więc po co pomagać?  Jak by 
zapłacili to inna bajka, albo żebym chociaż z którymś z tych wilków się 
przyjaźniła. Przymrużyłam oczy i spojrzałam w górę, wiedziałam, ze oni 
zaraz mnie wyczują, albo kilkoro już mnie nawet wywęszyło, lecz bycie 
ostrożną nie miało sensu, ponieważ i tak już miałam iść.  Cicho 
przeskoczyłam na inne drzewo bezszelestnie, ale jedna z wilczyc 
rozglądała się. Nie widziała mnie…. Zaczęłam skakać przed siebie. Przez 
jakiś czas skakałam po drzewach, potem zeszłam na dół. Skoczyłam dość 
delikatnie i rozejrzałam się czy nikt czasem mnie nie śledzi, bo coś mi 
się wydawało, że mam ogon. Umiejętne osóbki są tutaj, uśmiechnęłam się 
delikatnie pod nosem i ruszyłam powoli przed siebie. Nagle stanęła 
przede mną dziewczyna… Tamta co się wykłócała, odzienie miała czarne i 
fioletowe oczy, jej oczy były przepełnione wściekłością. 
- Słucham? – Zapytałam beznamiętnie. 
- Podsłuchiwałaś. – Podeszła blisko mnie, na wyciągnięcie mojej ręki. 
- Częściowo. – Odparłam. 
- Słuchaj nie wiem kim do cholery jesteś i za kogo się uważasz, ale nie 
powinnaś ze mna zadzierać. 
- Nie zamierzam – burknęłam – sama biegłaś za mną, ja odeszłam, bo to 
mnie nie interesowało. 
- Doprawdy? – Zapytała ironicznie. 
- Nie , na niby. Teraz zejdź mi z drogi jeśli mamy od razu się kłócić, 
albo bić. Nie zamierzam robić sobie kłopotów. – Mruknęłam i chciałam ja 
wyminąć. 
Sprawnie zagrodziła mi drogę. 
- Było nie podsłuchiwać. – Warknęła. 
- Wybacz mości księżno, przechodziłam i zobaczyłam małe zebranko, które 
było dla mnie ciekawe do póki nie dowiedziałam się o co chodzi. Nie 
jestem szpiegiem, po prostu zbieg okoliczności. – Wytłumaczyłam 
potulnie. 
- Jasne. – Syknęła.
Wyminęłam ją i zaczęłam iść, nagle poczułam chłód. 
Odwróciłam się 
gwałtownie, dziewczyna stała nieruchomo. Na mojej skórze pojawiły się 
ciarki, chyba naprawdę ja zirytowałam. 
- Idź do mojej Alfy z zażaleniem jak Ci się nie podobam, wtedy nie będę 
Ci wchodzić w drogę. Wataha Wody, Hinomoto. – Powiedziałam. 
- Nie będę marnować na Ciebie czasu. – Zmieniła nastawienie. 
- Przedstaw się proszę. – Powiedziałam lekko zaintrygowana jej 
charakterem. 
- Teraz Cię to interesuje? – Zapytała z wrednym uśmieszkiem. 
- Skoro znasz moje to i chcę znać swoje, muszę wiedzieć komu się 
naraziłam.- Odparłam.
- Aurora. – Powiedziała szeptem, chyba nie chciała bym usłyszała. 
- Dziękuję. – Powiedziałam i zaczęłam odchodzić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz