piątek, 27 września 2013

(Wataha Ognia) Od Brisingera

Czekałem cały dzień na odpowiedź. Wreszcie, doczekałem się.
"Kochany Brisingerze!
Spotkajmy się dziś wieczorem tam gdzie wcześniej.
Będę czekać z niecierpliwością.
Lovley Loyal"
Byłem cały w skowronkach. Pobiegłem do jaskini. Wziąłem kilka mikstur leczniczych oraz prezent dla Love i wyruszyłem w drogę. Tym razem.. Tym razem chciałem ją spytać, czy zostanie moją partnerką. Byłem coraz bliżej. Na miejscu była już Love. Znów podbiegła do mnie i rzuciła mi się na szyję.
- Brisinger!
- Ślicznie wyglądasz...
- Dziękuję.
- Love mam coś dla ciebie, zamknij oczy.
Dziewczyna posłusznie zrobiła o co prosiłem. Wyjąłem amulet z torby, i zawiesiłem jej na szyi.
- Ja... nie wiem co powiedzieć... jest śliczny.- zarumieniła się
- Love, chciałem cię o coś zapytać...
- Tak?
- Zostaniesz moją partnerką?
- Brisinger...- wtuliła się we mnie, łzy pociekły jej z oczu. – Oczywiście ,że ta.......-przerwał czyjś krzyk.
- Love! Nie!!!- wykrzyczał jakiś basior. Za nim biegła wadera.
Love otarła łzy, ścisnęła moją dłoń i zrobiła poważną minę.
- Mins, śledziłeś mnie!- Wykrzyczała
- Bałem się co namieszałaś... i ten list co miał gdzieś zabrać Zefir... był do niego prawda? Tak jak ten rysunek co zabrała Aurora, też był do niego! Love to nasz wróg!- krzyczał.
Jeszcze jedna wadera biegła za nimi. Świetnie. Po prostu świetnie. Love ucałowała mnie i szepnęła w myślach:
-Aurora i Mins mnie zabiorą od ciebie.... lecz moje serce zawsze będzie przy tobie, kocham cię od pierwszego spotkania, uważaj na siebie Brisinger...
Trzy wilki stały już przed nami.
- Co ci, dziecko drogie!? - spytała jedna z wader. To chyba była beta. - Na jakieś zakazane miłości się zebrało.. ta dzisiejsza młodzież.. co to za moda aby udawać się do lasu aby spotkać się z facetem z innej watahy?!
- Nie moda.. - prychnęła Love - Tylko miłość...
- A chcesz wiedzieć gdzie ja mam te  waszą.. - Druga wadera uciszyła tą pierwszą.- Dobra..Mins..? - spytała parząc na mnie- Ej...
- Bałem się Love, że zrobisz jakieś głupstwo i miałem rację! - powiedział w końcu basior - Musisz z nami wrócić do jaskini!
- Nie! To mój partner i go nie zostawię.. - wczepiła się we mnie- Możecie sobie robić co chcecie, ale..
- Posłuchaj mnie ty wstrę.. Love.. - poprawiła się ta czarno biała wadera zmieniając się w człowieka- Niektóre miłości nie powinny istnieć, a jeśli już to istnieją bardzo krótko. Pomyśl czy jutro nadal będziesz go kochać i czy warto jest ciągnąć te całą sprawę..?
- Będę go kochać jutro, po jutrze, za miesiąc, za rok i za nieskończoność! I żadna psychologia mi nie wmówi, że będzie inaczej!!!!
Tamten basior.. Mins.. Zmienił się w człowieka. Patrzył na mnie zabójczym wzrokiem. Miał chyba ochotę się na mnie rzucić. Aurora niespokojnie się rozglądała. W końcu poszła w stronę pobliskiego lasu. I tyle było ją widać.
-Ty, jak ci tam.. Brisnger.. Daj jej spokój.-Warknął. Był gotowy do ataku
-Spokojnie. Jestem zwykłym medykiem. Nie potrafię walczyć. Załatwmy tą sprawę pokojowo...-Oznajmiłem cicho.
-NIE!
Ta kropla przelała kielich. Chłopak zadał pierwszy cios. Uderzył pięścią w prawe dolne żebra. Poczułem ucisk. Love również była nieźle wkurzona.
-TY IDIOTO!-Krzyknęła
Zmieniła się w wilka i rzuciła się na Minsa. Pazurami zadrapała mu twarz.
-JAK ŚMIESZ?!?! TY.. TY..-W tej chwili zabrakło jej słów.
Love zobaczyła że splunąłem krwią. Z powrotem stała się człowiekiem i wstając z chłopaka ruszyła w moim kierunku.
-Boże, co on ci zrobił!
Padłem na ziemie. Love rozpaczliwie zaczęła szukać w mojej torbie mikstur. Znalazła jedną, po czym dała mi ją. Od razu wypiłem. Poczułem się lepiej.
-Już dobrze- zacząłem uspokajać Love.- Już mi lepiej.
-Jak on mógł... JAK MÓGŁ?!?-krzyknęła zapłakana.
Mins podniósł się z ziemi, otrzepał trochę, i ruszył w stronę jaskini klnąc coś pod nosem.

<ktoś kto pozostał?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz