Nie miałam czasu na to by zastanawiać się co robi Shadow bądź Aoime. Gotowa zaatakować jeżeli tylko coś wyskoczy przede mną - tak wyglądałam jak pośród drzew, gdzie nigdy nie byłam, dynamicznie stawiałam kroki aby szybciej zwiedzić te miejsca. Runo leśne w takch miejscach było bujne, pełne niespotykanych roślin i mchów, oznaczało to, że żadno zwierzę się tam nie zapuszcza. Uhh... nie spodobało mi się to. Po paru chwilach zrozumiałam do czego służą te dróżki, każda z nich prowadziła do innej watahy, dlatego aura magicznego łączenia się żywiołów powodowała zanik magii i mocy. Robiło się coraz bardziej ciemno więc pora wracać do domu i nie żałowałam tego, skierowałam się na południe i ruszyłam w stronę granic Ziemi. Zauważyłam, że ja prawie przez ostatnie dni mało myślę, nic nie jem, moje oczy w odbiciu rzeki były nieobecne. No trudno, nic nie mogło zmienić tego stanu. Szybko znalazłam się w jaskini i udałam się na spoczynek. Następnego dnia obudziło mnie świergotanie ptaków, wstałam uśmiechnięta i pełna chęci do życia. Pora się wybrać do podziemi, dawno tam nie byłam. Gdy tylko wyszłam ujrzałam Sathoma który chciał pomóc mi przywitać słońce. Był słodki że aż tak się przejmuje moją pracą więc się zgodziłam. Praca przebiegła szybko i miło. Pożegnałam Sathoma i ruszyłam w stronę lasu. Pogoda była piękna, aż chciało się żyć. Chłód jaki wydobywał się z otworu w ziemi przypomniał mi srogość tego miejsca, ekscytowało mnie to. Na środku wielkiej sali z krwistymi napisami odrobinki kurzu i piachu tańczyły z wiatrem tworząc małe tornado które gdy tylko weszłam otoczyło mnie w formie przywitania. To miejsce jakby zatrzymało się w czasie bo nic się tam nie zmieniło. Spędziłam tam kilka bitych godzin i wróciłam do jaskini. Gdy zmieniłam postać zobaczyłam że mam całą we krwi bluzę
"Widocznie musiałam się oprzeć niechcący o ścianę w podziemiach." pomyślałam, zdjęłam bluzę i postanowiłam ją uprać w rzece. Po wyjściu ujrzałam Sathoma z jakimś nieznanym mi wilkiem. Spojrzałam na niego, przywitałam go i chcąc czy nie musiałam mu poświęcić trochę czasu więc zaprosiłam go do środka, rzuciłam brudną bluzę obok wejścia i zapytałam:
- Witaj, kim jesteś?
- Nazywam się Kaito, czy mógłbym do was dołączyć?
Przedstawiłam mu się i odpowiedziałam na pytanie zapewniając, że miejsce dla niego się znajdzie, jednak chciałam iść uprać tą nieszczęsną bluzę więc szybko przeprosiłam go za to, że muszę uciekać i pognałam w stronę rzeki. Po upraniu powiesiłam ją na drzewie i położyłam się na trawie oglądając chmury i niebo.
"Ciekawe co robi Shadow.." złapałam się na myśli o nim. Westchnęłam, złapałam bluzę i ruszyłam w stronę lasku aby porozmawiać ze zwierzętami, odprężyć się. Szłam powoli bo gdzie się śpieszyć gdy nagle ujrzałam siedzącego pod drzewem chłopaka, był to nadal mój teren więc chciałam wiedzieć czego oczekuje od mojego terenu.
- Cześć. Co Cię tu sprowadza?
Spojrzał na mnie, szybko wstał i uśmiechnął się.
- Cześć. Nic takiego, raczej tylko piękne widoki. Jestem Kazar z watahy Mroku.
Uśmiechnęłam się, pogadaliśmy trochę i polubiłam go.
- Hm, jak chcesz to możesz tutaj przychodzić tylko uważaj bo Sathom może uznać cię za wroga.
- Będę uważać. Dziękuję ci.
- Do zobaczenia.
Teraz jedna myśl - Shadow. Kierowałam się w stronę jaskini powietrza. Gdy weszłam powitały mnie wadery, porozmawiałam z nimi trochę i pojawił się Shadow. Bez słowa złapałam go za rękę i wyprowadziłam go z jaskini by żaden wilk nie słyszał tej rozmowy. Shadow mial jako takie poczucie winy bo to widać było ale chyba złośc moja zamieniła się w jakąś taką dziwną szczerość i zadowolenie.
- Co się tak patrzysz? - Uśmiechnęłam się co go zaskoczyło.
- N-nie jesteś zła? - Zapytał nieśmiało.
- Jestem wściekła. - Dziwnie to wyglądało bo stałam obojętnie uśmiechnięta.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz