Szłyśmy już jakieś 3 godziny. Ja i Ona. Od trzech godzin byłam skazana
na te...hm...wilczyce i nie wyglądało to na koniec. Nie odzywałam się.
Trzymałam się dwa kroki za nią, wole mieć na oku osoby, którym...
-Nie ufasz mi?
Znowu.
Co jakiś czas przerywała moje zamyślenie mówiąc akurat o tym o czym
myślę. Denerwowało mnie, że Ona prawdopodobnie czyta z moich myśli, a ja
nadal wiem o niej tyle co o budowie mchu płonnika. Miałam dość.
Gwałtownie się zatrzymałam.
-Dlaczego stajesz?
-Przedstaw się.
-Nie ma na to czasu, jeśli chcemy...
-Przedstaw się.
Mój
głos był stanowczy. Stanowczy i nieprzyjemny, jak zwykle zresztą.
Chwile wpatrywała się we mnie turkusowymi oczami. Tym razem ja
wiedziałam o czym myśli.
-Elnann - odpowiedziała w końcu z uśmiechem.
Teraz ja badałam ją wzrokiem. Patrzyłam na jej srebrne futro, sylwetkę...
-Co się stało, Hebi? Zapomniałaś języka? - spytała Elnann nadal się uśmiechając.
-Rusz się - mruknęłam. Teraz ja prowadziłam.
Zachichotała.
-Nie jesteś zbyt rozmowna...Albo po prostu się mnie boisz.
Tego za wiele.
W
sekundę przybrałam swoją ludzką postać, wyjęłam katanę z pochwy i
wycelowałam w towarzyszkę. Ona też zmieniła się w człowieka. Cały czas
była opanowana.
-Chcesz rozmawiać?!Dobra, jeśli znasz właściciela tego miecza i wiesz gdzie jest mogę z tobą rozmawiać Wrono!
Cisza.
Długa cisza podczas, której jedna próbowała odczytać zamiary drugiej.
Dzięki jej umiejętności nie było dla niej wyzwaniem...Schowała katanę.
-Chodźmy, Wodospad Żywiołów niedaleko. Tam się rozdzielimy.
-Tsuki
no namida - Elnann najwyraźniej wyczytała nazwę miecza z mojego umysłu.
Oznacza Łzę Księżyca - to dziwne, ale tego dlaczego tak bardzo chcesz
znaleźć właściciela miecza nie mogę znaleźć w twoim umyśle.
-Nawet nie próbuj...
Od tego momentu rozmowa jakoś szła...Elnann może nie jest jednak taka zła jak myślałam.
No tak, ale ona kieruje się do Watahy Wody. A moim domem ma być Wataha Mroku...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz