czwartek, 19 września 2013

(Wataha Mroku) Od Kazara

Powoli zaczynam się przyzwyczajać do nowego otoczenia i nowych ludzi chociaż zaczęło się trochę... no nietypowo. Gdy Shadow zaprowadził mnie w miejsce gdzie Aoime się znajdowała zobaczyłem ładną szatynkę. Obłożona bronią i niosąca na rękach pewną dziewczynę wyglądała na zmęczoną. Podszedłem do niej:
- Witaj. - Spojrzałem na nią lekko oszołomiony.. za dużo dla mnie jak na jeden dzień.
- Witaj. - Odpowiedziała. - Potrzebujesz czegoś?
Nie zastanawiałem się długo nad odpowiedzią ale nie wiedziałem jak ją ująć aby nie było za dużo pytań.
- Ty jesteś Alfą Mroku ?
Potwierdziła moje przypuszczenie.
- Zapewne szukasz watahy, czyż nie?
Uwielbiam jak ktoś jest spostrzegawczy i do tego rozmowa z nim jest prosta i na temat. Kiwnąłem w znak.
- Cóż, nie będę cię wyganiać, o szczegółach porozmawiamy w grocie. Pomożesz mi ją nieść?
Bez słowa podszedłem do Alfy Mroku i wziąłem ranną dziewczynę.
Po dłuższej chwili dotarliśmy do głownej jaskini,  wszyscy siedzieli i pochłaniali (ze smakiem) dorodnego jelenia.
Z tego co zauważyłem Aoime musiało długo nie być bo większość tryskała radością że widzą ją. Ale to nie był dobry czas aby dziewczyny mogły się przywitać i pogadać beztrosko, wilczyca na moich rękach potrzebowała pomocy. Oddałem ją w ręce Aoime. Postanowiłem oddalić się bo chciałem rozejrzeć się po okolicy. Przechodząc obok drzew usłyszałem mojego ptaka. Ucieszyłem się.
- Mordko ! - Uśmiechnąłem się do ptaka a ten syknął na mnie.  - Dobra to nie mordko, dzióbku pasi?
Irytowanie tego ptaka było moją pasją. Po paru chwilach poczułem jak przechodzi mnie dreszcz przez zimno. Postanowiłem wrócić na tereny Mroku. Znalazłem jakąś wolną jaskinię i postanowiłem ot co tam zamieszkać. Urządzenie tego zajęło mi chwilkę.
Kolejne dni spędzałem w głównej jaskini, bądź w lesie, nie nudziło mi się.. potrzebowałem długiego odpoczynku.
Pewnego dnia do jaskini wleciała zdenerwowana Aoime.  Z tego co zrozumiałem z rozmowy chodziło o jakąś próbę samobójczą wilczycy zakochanej w Minsie.  Co ta miłość robi z ludźmi...
Wieczorem leżałem na łóżku rysując słabe smugi światła w ciemności. Uwielbiałem tą zabawę.
- Noo widzę, że jeszcze żyjesz. - Usłyszałem znajomy głos.
- Ymm.. no tak jeszcze. - Uśmiechnąłem się ironicznie. - Co Cię do mnie sprowadza Aoime?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz