sobota, 28 września 2013

(Wataha Ziemi) Od Kaito

Obudziłem się lekko zmarznięty. Nic dziwnego przecież jeszcze nie ma lata. Na moim futrze utworzył się maleńki szron. Kiedy wstałem od razu otrzepałem się z niego. Zmieniłem się w człowieka. Myślałem o tej Centaurii. Nie że się zakochałem czy coś, z resztą nie można się zakochać od pierwszego spotkania. Długo nie rozmyślałem nad tym bo wiedziałem, że będę musiał się jakoś wślizgnąć do jaskini tak aby nikt mnie nie zauważył.
Byłem tuż przed nią. Starałem się wejść bez najmniejszego szmeru. Chyba mi coś nie wyszło bo nim się obejrzałem Sathom na mnie skoczył. Jemu to się chyba nigdy nie znudzi. Dopiero ja stanął nad moją twarzą zrozumiał, że to ja a nie kto inny. Zszedł ze mnie. Od razu zmieniłem się wilka. Wyszliśmy z jaskini.
Ja zacząłem:
- Jeżeli masz zamiar skakać to następnym razem mnie ostrzeż.- odrzekłem.
- Wybacz, myślałem, że to jakiś intruz.- tłumaczył się.
- Spoko, to też moja wina przychodzę po całej nocy nieobecności z samego rana, to też jest podejrzane- odpowiedziałem.
- A właśnie, dlaczego Ciebie nie było.- zapytał.
Muszę się nauczyć trzymać jadaczkę na kłódkę. Ale jak zapytał to odpowiem:
- Byłem na spacerze, i byłem na naszych terenach późno a byłem tak zmęczony, ze nie chciało mi się iść- skłamałem.
- I niby się wyspałeś śpiąc na takim zimnie?- zapytał trochę ironicznie.
- Wyspałem, jestem przyzwyczajony do takich warunków.- odrzekłem z malutkim uśmieszkiem.
- Yhy…, co ty na to by iść na polowanie?- zapytał przy okazji zmieniając temat.
- Okey.- odrzekłem.
Znowu szliśmy w ciszy, ale teraz mam zamiar to zmienić. Zrobiłem mu kawał i go ugryzłem w ogon. On zapiszczał i widać chciał się zrewanżować. Wiele razy chybił ale w końcu mnie dziabnął. Wiem to był dziecinne ale trzeba jakoś skorzystać z życia. Doszliśmy na Zapomnianą Polanę. Tam akurat pasło się kilka saren. Zakradliśmy się bliżej i weszliśmy w jakieś krzaki. Ja miałem plan, w którym za bardzo się nie namęczymy. Chciałem go właśnie powiedzieć gdy nagle Sathom ruszył. No świetnie. Widać chciał mi pokazać jak on poluje. Patrzyłem się i czekałem aż zagoni je w miejsce, które ja chcę. Stworzyłem przed grupą błoto. On jest wilkiem ziemi więc jego błoto nie spowolni. Nasza zdobycz tak jak przypuszczałem poślizgnie się na kałuży. Podbiegłem i razem z moim kompanem ją zagryźliśmy. Zaczęła się uczta. Kiedy skończyliśmy pobiegliśmy do strumyka. Napiliśmy się i poszliśmy przed jaskinię. Nim się obejrzałem zdobyłem przyjaciela. Stanęliśmy pod jakimś drzewem.
Ja ponownie zakłóciłem cisze:
- Umiesz dobrze polować.- pochwaliłem go.
- Dzięki, wybacz, że tak wyleciałem przed Ciebie ale nie jestem przyzwyczajony do wspólnych polowań.
- Widzę, że nasza wataha jest dość mała.- powiedziałem ale chyba niepotrzebnie.
- Masz rację, ale nie ma w niej takich konfliktów jak w większych watahach.- odrzekł lekko uśmiechnięty.
- Zauważyłem po mimo, że jestem krótko.- odrzekłem równie uśmiechnięty.
Nastała cisza, ale tym razem na wieki. Nie miałem tematu ani mój rówieśnik. Do domu dotarliśmy szybko. Sathom poszedł spać bo był zmęczony ja natomiast nie czułem się znużony. Miałem uczucie jakby energia nie mogła się we mnie pomieścić i chciałem ją gdzieś rozładować. Wziąłem mapę i pobiegłem tak szybko jak nigdy. Dobiegłem zmachany do Polany Pojednania. Przemieniłem się w człowieka i usiadłem na trawie. Nagle usłyszałem kroki. Za sobą ujrzałem tą sama dziewczynę co wczoraj. Znowu przez chwilkę się na Siebie tylko patrzyliśmy
Ona powiedziała:

<Centuria dokończysz?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz