I nagle, tak ot tak obok pojawiła się dziewczyna trzymająca jakiegoś chłopaka za rękę.
- Co się stało? - Krzyknęła.
- A ty to kto?
- Meyrin - powiedziała. - Trochę się zmieniło pod moją nieobecność.
Otrząsnęłam się. Nie sądziłam, że to naprawdę zadziała, myślałam, że wcisnęła mi ten cały kicz tylko jako przykrywkę.
- Witam piękną panią - ten chłopak już się łasił do mnie, przykładając wargi do mojej dłoni. - Jestem wiernym towarzyszem Meyrin
i moje imię brzmi Akatsuki.
- Nie mamy teraz na to czasu - Meyrin warknęła i zaciągnęła go na bok. -
Później sobie będziesz czarował dziewczyny, które i tak nazwą cię
szelmą, jak tylko ciebie lepiej poznają. Teraz musimy zająć się mamutem.
I rzucili się na bestię.
- Hej, pomogę Wam!
- Nie trzeba! - rzucili i zagonili zwierza w drugą stronę. Nie obserwowałam ich zbyt dokładniej, podniosłam wisior i wrzuciłam do kieszeni. Brisinger szykował się do odwetu.
- A Ty gdzie się wybierasz, złociutki? - stanęłam przed nim.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz