Całe zamieszanie znowu było spowodowane poczynaniami Love, rozochociła się dziewczyna, druga Demira się tworzy. Nudziło mi się uspakajanie wszystkich tych istot, a Loyal to już zupełnie. Poszłam do swojej jaskini i przyłożyłam sobie lód do czoła, chyba nie najlepiej się czułam..
Nagle do jaskini wparował nie kto inny, a Mins.
- Witaj.. - powiedział i stanął przede mną w lekkim rozkroku, skrzyżowanymi rękami i wyrazem twarzy który bynajmniej nie przypominał mi miny wiecznego zdrajcy. Spojrzałam na niego zdziwiona, obejrzałam od stóp do głów i uniosłam brew pytająco - Coś się złego dzieje z Love..
- Oh.. - odgięłam głowę do tyłu - Daj mi spokój! Mam mocny ból głowy..
- Jesteś Betą! A ja się martwię o członkinie stada, musisz mnie wysłuchać! - chyba nie miał zamiaru ustąpić - Dziś przyszła na trening i zabrała na chwile Zefira po czym kazała mu dostarczyć list gdzieś bardzo daleko. Nie wiem gdzie, ale to może.. - zdjęłam lód z czoła i rozbiłam go o blat mojego stołu, Mins odskoczył unikając mokrych kawałków i spojrzał na mnie pytająco.
- Love.. -jęknęłam - Ty.. ty buntowniczko... - nie znajdowałam lepszych słów, wstałam i wyjęłam rysunek basiora ognia z kieszeni - Co ty do jasnej i najświętszej wyprawiasz..
- Co to? - wyrwał mi kartkę mimo mojego zadowolenia i zaczął oglądać - Kto to?!
- To ten no.. Brisinger czy jakoś tak.. - wzruszyłam ramionami - Love jest nim chwilowo zafascynowana i mam nadzieję, że jej przejdzie..
- Pewnie chce się z nią spotkać! - krzyknął - Przecież to wróg! Katastrofa! - wybiegł z jaskini mijając zszokowaną Emily i upuszczając rysunek - Trzeba ją znaleźć!
- Stój! No stój! Ty niereformowalny człowieku! - i tak mnie już nie słyszał więc pobiegłam za nim chwytając malowidło i tłumacząc Emily co się dzieje.
Znaleźliśmy ją faktycznie z Brisem, Mins się wydarł tak głośno że aż wszystkie wrony zwiały w popłochu a ja próbowałam zabić wzrokiem Love.
- Mins, śledziłeś mnie! - krzyknęła z wyrzutem i nadal wtulona w tego kogoś.
- Bałem się co namieszałaś... i ten list co miał gdzieś zabrać Zefir...
był do niego prawda? Tak jak ten rysunek co zabrała Aurora, też był do
niego! Love to nasz wróg!- wrzeszczał biegnąc i prawie upadając przy tym, miałam wrażenie, że zaraz rzuci się na basiora.
Love ucałowała Brisa co chyba jeszcze tylko pogorszyło sprawę. Mins w końcu dobiegł zdyszany do swojej byłej a my z Emily dotarłyśmy na miejsce kilka sekund później.
- Co ci, dziecko drogie!? - spytałam - Na jakieś zakazane miłości się zebrało.. ta dzisiejsza młodzież.. co to za moda aby udawać się do lasu aby spotkać się z facetem z innej watahy?!
- Nie moda.. - prychnęła - Tylko miłość...
- A chcesz wiedzieć gdzie ja mam te waszą.. - Emily mnie uciszyła. - Dobra..Mins..? - spytałam patrząc na basiora który wyglądał jakby miał się zaraz rzucić na wroga - Ej...
- Bałem się Love, że zrobisz jakieś głupstwo i miałem rację! - powiedział w końcu - Musisz z nami wrócić do jaskini!
- Nie! To mój partner i go nie zostawię.. - wczepiła się w tego chłopaka a ja wywróciłam oczami - Możecie sobie robić co chcecie, ale..
- Posłuchaj mnie ty wstrę.. Love.. - poprawiłam się - Niektóre miłości nie powinny istnieć, a jeśli już to istnieją bardzo krótko. Pomyśl czy jutro nadal będziesz go kochać i czy warto jest ciągnąć te całą sprawę..?
- Będę go kochać jutro, po jutrze, za miesiąc, za rok i za nieskończoność! - Loyal najwyraźniej nie chciała ustąpić - I żadna psychologia mi nie wmówi, że będzie inaczej!!!!
<Ktoś z zebranych?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz