środa, 18 września 2013

(Wataha Powietrza) od Shadow'a

Wleciałem jakże dumnym lotem do mojej jaskini, oczywiście jak to ja, muszę mieć "coś" efektywnego więc przy lądowaniu zrobiłem dość duży wiatr którzy szarpał sierść wilczyc które były w jaskini.
Stanąłem na czterech łapach i pogardliwym wzrokiem przeleciałem po samicach. Te starsze patrzyły niewzruszone bo były prawdopodobnie przyzwyczajone takim powitaniem a te "nowsze" moje "nabytki" skakały strachliwym wzrokiem po różnych kątach tylko nie spotkać mego wzroku.
Ojoj ale mi przykro.
Nagle usłyszałem szelest przy wejściu do groty. Zjeżyłem się i powoli się odwróciłem. Ujrzałem Sky'a, jedynego basiora oprócz mnie który był w mojej watasze. Tak na marginesie, było to oburzające że on dołączył bo byłem jedynym samcem w stadzie ale no nic, dopóki nie dobiera się do żadnej wadery ani nie sprawia kłopotów to może zostać.
Basior szedł koło wilczycy na oko powietrza. Oho czyż nowy nabytek?
-Kto to jest? - Zapytałem z wyższością.
-Jest nowa na naszych terenach i chciałaby do nas dołączyć - powiedział Sky.
-Jak się nazywasz? - Zapytałem.
-Nazywam się Agnes, ale na drugie mam Kalahari - powiedziała
-Będziesz mogła do nas dołączyć, ale masz przestrzegać zasad - powiedziałem niewzruszony. Każdy wie jaka jest kara za nieprzestrzeganie zasad w mojej watasze.
-Dobrze, na pewno będę ich przestrzegać - powiedziała usłużnie.
 - Tu jest nasza grota. Ja śpię tam - Wskazałem na mój wielki głaz który znajdował się na środku jaskini. - Możesz wybrać sobie dowolne miejsce tutaj. - Kiedy skończyłem, uznałem że nie ma co dalej z nią porozmawiać, niewzruszony odszedłem.
Pokręciłem się trochę po grocie przypatrując się waderom co te robiły. Nic szczególnego. Kilka osobników brakowały ale co z tego? Są dorośli i nic im się nie stanie a nawet jakby to wyczułbym to umysłem więc w czym problem?
Wyszedłem zdystansowanym krokiem  z mojego kamiennego domu. Postanowiłem zwiedzić swój teren ścieżkami które nie są popularne lub nie są używany bo są "za straszne" aby nimi chodzić.
 Szedłem na twardym, zimnym piasku okutym lodem. Na około mnie drzewa których dawno liście opadły na ziemię, wrogo wyglądały w świetle zachodzącego słońca który ustępuje swojemu kochankowi- księżycowi.
Płatek śniegu opadł mi na nos więc prychnąłem i zniżyłem chód jakbym się skradał i przyspieszył. Nie było zbyt ciepło a wolałbym nie mieć imputowanej nogi z odmarznięcia.
Las był cichy, za cichy tylko gdzieniegdzie słychać szelesty, świsty przez domowników którzy zaczęli swój nocny tryb życia. No nic.
Nagle na granicy mojej watahy z Polaną Pojednania usłyszałem dość głośne szmery i zapach obcego wilka. Pobiegłem obejrzeć kto to, i ujrzałem wysokiego młodzieńca o popielatych włosach. Stał tyłem do mnie.
Szybko zmieniłem się na człowieczą formę po czym podszedłem do niego.
kiedy się do mnie odwrócił bez skrupułów złapałem go za za koszulę. Spojrzał na mnie zdziwiony po czym rozłożył ręce na znak że nie chce walczyć i nie ma broni.
- Kim jesteś ?
- Kazar. Wiesz może gdzie znajdę watahę Mroku ?
- Mhm. Jestem Shadow. - Podałem mu rękę. - Jestem Alfą Powietrza na terenie Forever Young. I tak wiem gdzie znajdziesz taką watahę.
- Zaprowadzisz mnie?
To pytanie mnie nie zadowalało. Nie miałem ochoty iść do Aoime. Nie po tym co razem przeszliśmy. Westchnąłem mentalnie i zgodziłem się. Bez słowa odwróciłem się i zacząłem iść w stronę polany pojednania, bo wyczuwałem ją tam.  Ten mnie dogonił.
Nasza droga odbyła się w ciszy chociaż nocne prawie już niebo przecinały pioruny, zostawiłem go przed wodospadem.
 ******
Coś mnie tknęło, żeby odwiedzić tego nowego.
Po paru kwadransach wszedłem do groty wilków mroku i skierowałem się do oddzielnej groty Aoime. Nowego nie było, więc może sprawdzę broń?
Wychyliłem się żeby zobaczyć co robi - była dość zajęta bo czytała gorączkowo jakąś książkę w głębi drugiego pokoju. No cóż to nie mój problem. Powinna mi stopy całować że przyprowadziłem jej nowego członka.
Cicho wszedłem do pomieszczenia, myśląc, że mnie nie zauważy. Kiedy Aoime mnie powstrzymała mówiąc moje imię. Westchnąłem.
- Co jeszcze chcesz? - Zapytałem zbolałym głosem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz