Od paru minut obserwowałam dwójkę, która niedawno pojawiła się
nie wiadomo skąd. Mężczyzna i kobieta walczyli z mamutem i nawet nie
zauważyli, że obserwuje ich z drzewa. Z jednej strony to rozumiałam -
zdawałam sobie sprawę z tego, że jestem bardzo cicha (kiedy trzeba), z
drugiej - DO JASNEJ CHOLERY, MIAŁAM NA SOBIE CZERWONĄ PELERYNĘ!
Zresztą nieważne. Nie wnikam.
Odgłosy walki hipnotyzowały moje uszy, a widok walczących nasycał oczy.
Przeszkadzało mi tylko jedno.
"Ten pie... głos w mojej głowie"
~Nie złość się na mnie Rybeńko...Spójrz, tyle tu krwi...~
"ZAMKNIJ SIĘ!"
~Ty też to czujesz, prawda? Ta żądza krwi...~
W tym momencie szarpnęłam mocniej głową co spowodowało spadnięcie reszty
śniegu z drzewa. Dziewczyna i chłopak, którzy zdążyli załatwić mamuta
obrócili głowy w moją stronę...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz