Niepewnym chodem dotarłam do Jaskini Zagubionych Dusz. Nikogo nie było, więc poszłam do siebie. Usiadłam na łóżku i wydobyłam niewielki srebrny pierścionek, który swego czasu dała mi Nemezis. Teraz, ametystowe oczko, które dawniej pięknie odbijało wszystkie kolory, pogrążyło się w niemej, żałobnej czerni.
To znak, że coś stało się Nemezis. Będę musiała jak najszybciej dotrzeć na Olimp... Ale to nie teraz, za często znikam.
Zamiast tego, wstałam i niemrawo podeszłam do szafy. W słomianym koszu leżały pieniądze, które miały pójść na nowe naczynia i ubrania dla mnie i watahy. Kolejny cel.
Wygrzebałam wiosenne ubrania, bo jakby nie patrzeć, śniegi puszczały i przebijały się pierwsze wiosenne kwiaty.
Pochłonięta wiosennymi porządkami, nie zauważyłam nawet, jak do jaskini ktoś wszedł. Pewnie wrócili ze spaceru, czy z polowania... Poszłam na powitanie, ale zamiast tego zauważyłam kompletnie nieznaną mi wilczycę. Okrążyłam ją i obserwowałam, podczas gdy ta, stała jak gąska na środku pomieszczenia.
- Kim jesteś? - spytałam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz