czwartek, 26 września 2013

(Wtaha Wody) Od Elnann

 Czas w którym miałyśmy się rozstać nieuchronnie się zblilżał.Z początku Hebi wydawała mi się być totalną ignorantką,ale w ciągu tych kilku godzin,gdy byłyśmy skazane na swoje towarzystwo,dostrzegłam w  niej coś więcej niż tylko buntowniczy wygląd i kapryśne usposobienie .Kto,jak kto,ale ja znałam się na ludziach i doskonale wiedziałam co działo się w jej głowie...Najdziwniejsze było to,że dominujące uczucie w jej umyśle,to nienawiść i brak zaufania.
-Wiesz co?Jesteś naprawdę dziwna,ale ciekawa...przyznaję-odezwałam się po dłuższej chwili milczenia.
-Dzięki-rzuciła sarkastycznie.-Ty też jesteś dziwna-dodała jeszcze.
-Serio?Nie spodziewałabym się...-Nasza rozmowa przypominała bardziej sprzeczkę,niż kumpelską pogawędkę.-Od zawsze masz takie oczy?
-Taa,od urodzenia.Matce podobno się nie spodobały.Umarła na zawał przy porodzie-zszokowała mnie tym faktem Hebi.
-Oh- bąknęłam.
-Właściwie czemu do cholery o wszystko mnie wypytujesz,a sama powiedziałaś mi tylko jak masz na imię?!
-No cóż...Właściwie nie musisz mi odpowiadać,bo i tak wszystko wyczytuję z twojej głowy-spojrzałam na nią ironicznie,unikając odpowiedzi.
-Pytałam o coś-rzuciła ostro.
-Tak wiem...Musisz wiedzieć o mnie jedno...Nie jestem kimś za kogo mnie uważasz.-odparłam wymijająco.
-A skąd niby możesz wiedzieć za kogo cię uważam?!
-Czytam w twoich myślach,złotko...Zapomniałaś?-westchnęłam ciężko.-A jeśli już,to myślisz,że jestem słodką,naiwną idiotką,która wierzy we wszystko co się jej poda pod nos i jest na każde zawołanie.Myślisz,że mieszkałam sobie ze swoją uroczą rodzinką i biegałam boso po łące łapiąc motylki.Myślisz,że nigdy nie skrzywdziłam nawet muchy,bo jestem taka współczująca i miłosierna.I we wszystkim tym się mylisz.
-Więc opowiedz mi, Elnann.
-Jesteśmy już blisko Wodospadu,czuję wodę.
-Jasne,unikaj odpowiedzi.Nie cierpię ludzi,którzy uciekają przed samym sobą-dodała Hebi.
-Zamknij się i się ruszaj.Im szybciej będziemy na miejscu tym lepiej- Wycedziłam przez zęby,już delikatnie wkurzona.Od dawna nie pozwalałam sobie na utratę opanowania,a dziś byłam bliska szału.Ta wilczyca naprawdę wiedziała gdzie uderzyć...

-Jesteśmy na miejscu-oznajmiłam,odzyskawszy pokój swojego ducha.Hebi chyba w końcu zrozumiała,że nie mam ochoty odpowiadać na jakiekolwiek pytania dotyczące mojego życia.Odpowiedzi za bardzo bolały...
-Więc,żegnaj-rzuciła wilczyca nie oglądając się nawet za siebie.
-Hebi!-zawołałam.
-Czego?!-warknęła
-Do zobaczenia-powiedziałam i uśmiechnęłam się delikatnie.Nie odwzajemniła uśmiechu,ale skinęła głową.Patrzyłam jeszcze chwilę jak odchodzi w stronę terytorium Watahy Mroku,a potem sama ruszyłam tam gdzie prowadziło mnie serce.Przed zmrokiem stałam już przed Jaskinią Wodnej Rozpaczy,z nadzieją,że przyjmą mnie tam jak siostrę,która w końcu odnalazła swój dom i rodzinę.
<Ktoś z wody dokończy?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz