Gdy już nie widziałam przez mgłę
zobaczyłam twarz Sky. Momentalnie przytuliłam się do jego szyi.
Zobaczyłam że ma tamte ubrania. Nie mam pewności czy zadziała moja
sztuczka na nim, ale postanowiłam spróbować. Pstryknęłam palcami, myśląc
o Sky i jakimś męskim ubraniu. Gdy wstałam spojrzałam na niego i był
ubrany w inne ubrania niż wcześniej.
- Jak ty to zrobiłaś? - spytał oglądając swój nowy ubiór.
- Nauczyłam się tego. - powiedziałam uśmiechając się. - Nie obrazisz się jak pójdę się przejść?
- Nie obrażę. - powiedział odwzajemniając uśmiech. - Wieczorem porozmawiamy.
- Jasne. -powiedziałam i wyszłam z jaskini.
Biegłam w stronę terenów mroku. Gdy byłam niedaleko Posępnej Góry
zobaczyłam spadającą dziewczynę. Zamieniłam się szybko w wilka i
wzleciałam w powietrze. Puściłam się szybko w dół by wyprzedzić ją. Gdy
odbiłam złapałam dziewczynę zębami za ubranie. była nawet ciężka...
Wylądowałam na ziemi kładąc dziewczynę. Zamieniłam się w człowieka.
Dziewczyna zaczęła otwierać oczy. Z jej oczu było można zobaczyć
przerażenie.
- Dobrze się czujesz? - spytałam.
- T-tak. - powiedziała lekko zszokowana.
- Co ci przyszło do głowy by skoczyć z takiej dłużej wysokości?! Mogłaś się zabić! - krzyknęłam gdy dziewczyna usiadła.
- Miałam swoje powody.!
- Tak? To niby jakie?
Dziewczyna przez pewien czas nic nie powiedziała, jakby się bała że to co powie zostanie za to ukarana.
- Bo...
- Bo? - spojrzałam dziewczynie w oczy. - Niech zgadnę. Chłopak?
- Tak. - powiedziała niepewnie.
- Zrozum. Nawet jeśli chłopak nie odwzajemnia twojego uczucia to nie
trzeba od razu skakać z potwornie wysokiej góry. - powiedziałam
uśmiechając się. - Zamiast skakać trzeba brnąć dalej przed siebie. Bo
możliwe ze znajdziesz kogoś innego.
- Masz racje. - powiedziała pierwszy raz się lekko uśmiechając.
- No to teraz... - nie dokończyłam bo wtedy przybiegła dziewczyna o blond włosach.
- Nic sobie nie zrobiłaś? - spytała kucając przy dziewczynie.
- Nie.
- Kim jesteś? - spytałam dziewczynę o blond włosach.
- Ja jestem Asiva, a wy?
- Ja Centuria. - powiedziałam
- A ja Emili.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz