niedziela, 22 września 2013

(Wataha Mroku) Od Aurory

Pięknie, Meyrin odeszła, zostałam Betą. Chyba wolałam to poprzednie stanowisko, nie wymagało tak wiele.
Siedziałam przed jaskinią i czekałam na wieści o Emily. Gdy wadera światła przyszła i powiadomiła nas o tym, że nasza członkini potrzebuje pomocy, niektórzy skierowali się jej na pomoc, ale ja zostałam. Miałam nieodpartą chęć aby porozmawiać z Love, nie nakrzyczeć co wytłumaczyć kilka istotnych rzeczy, takich jak to, że ma się nie przejmować niczym, Mins nie był wart ani nadal raczej nie jest żadnej wadery z naszej wspaniałej watahy i jak na razie nie zapowiada się aby był. Nie miałam do niego pretensji jeśli chodzi o Emily, tylko właśnie o Love: zakochiwał się najpierw w Aoime a gdy go odrzuciła przeszedł do kolejnego podboju, zero skrupułów, zero myślenia. Teraz nie chciałam widzieć nawet tego basiora, nie znoszę takiego terminu jak "zdrada" i mam obsesję na punkcie lojalności. W sumie dawno chciałam się do niej udać i zapytać jak rozwiązała sprawę miłości Minsa do Alfy. Byłam ciekawa jakby to wyszło, ale no cóż, sprawy potoczyły się w innym kierunku. Może i bym poszła pocieszać i wbić Love większe poczucie własnej wartości, jednak ona gdzieś wywędrowała a mi się tyłka nie chciało ruszyć. No cóż, robię się leniwa, jakież to okropne.. to mogło oznaczać że przytyję i co?
Uderzyłam się w głowę karcąco i wymruczałam coś o samej sobie. Potem wstałam i postanowiłam iść do zdrajcy-Minsa, aby zapytać się go gdzie to jego "skarb" pobiegł. Nie było go w jego jaskini, natomiast ujrzałam go razem z Emily, no cóż, jak Love się rozkleiła to ten idzie do kolejnej... fuknęłam i postanowiłam na własną rękę poszukać wadery. Nie żeby było mi jej szkoda.. po prostu trzeba było tuszyć sadło.
Oblatałam chyba całe tereny mroku aż byłam tak zmęczona, że padłam i myślałam intensywnie nad tym, gdzie to zrozpaczone dziewczątko mogło się udać. Możliwe że pobiegła na obce tereny, ale mogłam od razu wykluczyć wodę, światło i ogień, w końcu byliśmy w stanie wojny i żaden wilk nie byłby mile widziany na ich terenach. Ale jednak coś mówiło mi, że powinnam iść na tereny Ognia, być może takie wyczucie wyroczni, a może po prostu to ja coś sobie wymyślam.
Podążyłam w stronę watahy światła bo z granicy jej terenu była taka fajna leśna alejka która przechodziła przez centrum i kończyła się niedaleko terenów watahy ognia. Miałam nadzieję, że żaden wrogi wilk mnie nie zauważy a nawet jeśli to co.. zmieniłam się w człowieka i ruszyłam w zamierzoną stronę. Gdy po godzinie dotarłam do mojej upragnionej alejki uspokoiłam się nieco. Żadnych niesympatycznych spotkań.. nagle ktoś zagrodził mi drogę.
- No nie, jakiś wilczek światła... - spochmurniałam.
- I wilczek mroku.. - to był jakiś białowłosy chłopak który obecnie mierzył mnie szyderczym spojrzeniem   - I to z różowymi włosami.
- Są fioletowe, daltonisto.. - mruknęłam i dotknęłam swoich włosów - I życzę miłego dnia, bo nie mam zamiaru się użerać z wrogami.. - zmieniłam się w wilka i zaczęłam dumnie iść dalej drogą. - Odsuń się.. - zażądałam - W lewo lub w prawo, jestem wspaniałomyślna i daję ci wolną wolę..
- Moją wolą jest zostać na miejscu - powiedział i wyszczerzył zęby - I tyle.
- Doprawdy..? - uniosłam brew - No dobra.. - chwilę zastanawiałam się nad tym, czy to co chcę zrobić jest rozsądne ale w końcu postanowiłam, że to dobry pomysł.
Runęłam do przodu i prześlizgnęłam się między jego nogami a potem zmieniłam się w człowieka po drugiej stronie. Mój ślizg musiał epicko wyglądać, nie przeczę. A już z pewnością basior go nie przewidział. Odwrócił się i zmierzył mnie wzrokiem który wyrażał dziwne, chaotyczne emocje, typu złość, zdziwienie, zaskoczenie czy szok.. a może żadną z nich? Uśmiechnęłam się tylko jakby nigdy nic, rzuciłam na odchodne "do widzenia" i puściłam się pędem przez aleję, nie miałam zamiaru tego powtarzać.
Tereny ognia oglądałam po raz pierwszy ale nie zachwyciły mnie wcale, gorąco, jakieś wulkany i tym podobne. Teraz tylko zlokalizować Love i się stąd wynieść. Zaczęłam kierować się w stronę kilku wzniesień gdy drogę zagrodził mi czerwony wilk.
- Kolejny z watahy mroku!! - powiedział i aż go odrzuciło  - Robicie sobie wycieczki na nasze tereny?
- Chcesz powiedzieć, że jest tu jeszcze inny wilk mroku..? - najwidoczniej intuicja mnie nie zawiodła. - Ja właśnie po nią. Jestem Aurora, Beta mroku.. - uśmiechnęłam się serdecznie  - Byłbyś miły i zaprowadził mnie do niej..?
- Obecnie jest w jaskini.. - nie wydawał się chętny mi pomóc - Ale jeśli ją stąd zabierzesz... dobra, chodź.. - rzucił i poszliśmy przed siebie.
Faktycznie, w ciepłej pieczarze siedziała Love i jakby nigdy nic gadała z jakimś chłopakiem. Miałam wrażenie że przyszłam tu nie potrzebnie, bo i tak znalazła pocieszenie w kimś innym.
- Love! - powiedziałam a ona się odwróciła - Dziecko, czy ty wiesz ile ja tu lazłam..?
- Zupełnie nie wiem po co.. - bawiła się jakimś kamieniem - Tu jest lepiej niż w mroku! Alfa jest milsza..
- Oj tam, oj tam.. - przewróciłam oczami - Aoime jest miła, za to ja przestanę jeśli ty natychmiast nie wrócisz ze mną do domu. To teren wrogi.. - miałam przyjść ją pocieszyć a tymczasem straciłam cierpliwość - Co tu w ogóle robisz..?
- Spotkałam niewiarygodnie miłego chłopaka.. - uśmiechnęła się - I wiesz, za tym co zostało w moim domu.. słabo tęsknię..
- Nie masz za czym.. - uśmiechnęłam się szyderczo - Bo Mins właśnie poprosił Emily o zostanie jego partnerką.. - spochmurniała.
- Przyszłaś mnie dobijać..?!
- Nie.. w sumie to chciałam cię pocieszyć, ale coś nie wyszło... - zaczęłam się zastanawiać - Ale nie chce mi się wracać do domu to muszę tu coś robić.
- Nie wracam. Nie teraz.. i miło że chciałaś mnie pocieszyć i faktycznie, nie wyszło.
- No przecież wiem, że nie wyszło..  -chwilę na siebie patrzyłyśmy - Wiesz co Love? Mins nigdy cię nie kochał, świadczy o tym fakt, że nie rozpaczał po tobie a od razu znalazł sobie pocieszenie. Miło, że mimo tego obcujesz z innymi.. musiałaś akurat z Ogniem..? - spytałam bo nie umiałam się powstrzymać.
- Tak, bo to daleko. A o to mi chodziło..
- A kto to znowu..? - do jaskini weszła żółta wadera - Kolejny z mroku?
- Tak, znowu - przyznał wilk który mnie tu zaprowadził.
- Jestem Alfa Nammina- powiedziała uprzejmie, a ja się aż skrzywiłam, tyle było słodkości w tym uśmiechu.
- Aurora, Beta mroku.. - wymamrotałam tylko  - Przyszłam po Love. A więc, Love..? - spytałam i odwróciłam się do wadery - Zostajesz tutaj wiecznie czy wracasz ze mną?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz