poniedziałek, 30 września 2013

(Wataha Światła) Od Asivy

Kiedy się obróciłam ujrzałam Matta. Ciekawe po co on tu przyszedł?  Usiadł obok mnie tyle, że na innym kamieniu. Ja zapytałam:
- Dlaczego tu przyszedłeś?
- Nie wiem. Chciałem się przejść…- powiedział i chyba nie wiedział co dalej powiedzieć.
-  To dobrze, że zrobiłeś sobie spacer- powiedziałem lekko uśmiechając się do niego.
On nie odwzajemnił tego ale nie każdy musi lubić się uśmiechać.  Ostatnio jest on jakiś nieobecny, może ma jakiś problem ale nie ma komu go powiedzieć? Zaryzykowałam i zapytałam:
- Czemu ostatnio chodzisz taki smutny?
- Wydaje Ci się, z resztą nie muszę Ci mówić.- odpowiedział  widać lekko zły.
- Dobrze, tylko pytałam- odrzekłam zawiedzona.
Siedzieliśmy w ciszy. Szczerz nie lubię w takim stanie siedzieć więc postanowiłam rozruszać się trochę i zmieniłam się w gryfa i podleciałam w powietrze. Matt się trochę zdziwił i widać był zaskoczony. Ja krążyłam nad cała polaną. Nocne powietrze jest takie rześkie. Swobodniej się lata.  Obróciłam głowę w stronę  Matta i wtedy mi się przypomniało jak się poznaliśmy.  Coś we mnie tknęło i wylądowałam tuż przed nim. Zmieniłam się w człowieka.  On stał jak zdębiały, sam nie wiedział co się stało. Patrzyłam się mu w oczy a on mi. Szybko jednak się ocknęłam i powiedziałam:
- Wiesz, zaczęłam się tak zastanawiać i doszłam do wniosku, że tobie wszystko mówię chociaż wiem, że mnie nie lubisz.
- Zauważyłem, skąd masz przekonanie, że Ciebie nie lubię?- zapytał.
- No wiesz, trudno nie zauważyć.- odpowiedziałam.
Widać był odrobinkę zawstydzony. Czasami powinnam trzymać pysk na kłódkę. Cóż czasu nie cofnę.
Znowu cisza ale tym razem zmienię to na zawsze. Ponownie zmieniłam się w gryfa i wzięłam chłopaka za ramiona. Wyrywał się ale ja nie odpuściłam, trzymałam go nadal. Jak byłam nad jakimś źródełkiem to go wypuściłam.  I sama do niego wskoczyłam. Po prostu sama nie wiem nie mogłam się powstrzymać aby to zrobić.  On się wynurzył, bałam się, że zaraz na mnie na wrzeszczy ale on zaczął się śmiać. Ja też się śmiałam. Zaczęliśmy się ochlapywać . W końcu wykończeni wyszliśmy z wody.  Położyliśmy się mokrzy na trawie i patrzyliśmy się w niebo.
Kiedy się na patrzyliśmy zmieniliśmy się w wilki. Ganialiśmy się po całej polanie. Tym razem brykaliśmy we dwójkę ładne 3 godziny. Wyczerpani położyliśmy się pod jakimś drzewem. Sama nie wiem czemu wtuliłam się w jego futro. Przespaliśmy tak cała noc.
On rano powiedział uśmiechnięty:




< Matt dokończysz?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz