Asiva i Centuria zabrały mnie już bliżej
naszej watahy lecz nadal dzieliło nas od niej sporo kilometrów, a iść
pieszo nie mogłyśmy ze względu na mnie. Asiva uleczyła trochę moje
obrażenia, ale nadal miałam złamaną rękę, bolała mnie noga i zaczęła
boleć głowa. Byłam cała poobijana, ale tego się wyleczyć nie dało.
Musiałabym dostać opatrunek i długo odpoczywać. Jednak musiałyśmy się
dostać na teren watahy. Mam pomysł.
- Asiva jak trochę wypoczniesz polecisz szybko do watahy po pomoc. Centuria ty zostaniesz ze mną na wszelki wypadek bo gdyby mnie ktoś zaatakował byłabym bezradna. - Ok. - odpowiedziały zgodnie. Asiva dalej poszła stać na warcie, a ja zostałam z Centurią w szałasie. - Czemu to zrobiłaś? Chciałaś się zabić tylko ze względu na niego? Przełknęłam ślinę. - No bo on... wydawał mi się wyjątkowy... no i... ja go pocałowałam, ale potem ta afera z Love... ona przyszła się nade mną znęcać. Miałam dosyć ja nadal kocham Minsa i nie będzie potrafiło tego zmienić... chyba, że ktoś by mnie zechciał. Nieważne kto, chciałabym tylko, aby mnie kochał. Czy to tak wiele? Naszą rozmowę przerwała Asive. - Jestem gotowa do drogi. - To świetnie - powiedziałam - zawiadom Aoime gdzie jesteśmy, ona coś zaradzi. - Dobrze uważajcie na siebie i nie ruszajcie się stąd dopóki nie wrócę. - Ok możesz wyruszać. - powiedziałam Mam nadzieję, że w końcu ktoś opatrzy moje rany i będę mogła odpocząć... |
||
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz