czwartek, 26 września 2013

(Wataha Mroku) Od Aurory

Spojrzałam na rysunek i postukałam się w głowę, nie miałam nic przeciwko fascynacji Love, nawet miło, że jakoś sobie życie ułożyła, ale musiała akurat z wrogiem..? Jak zareaguje Aoime? Chociaż.. ona była dość tolerancyjna, więc może nie będzie tak źle. W każdym razie schowałam rysunek do kieszeni i zaczęłam iść do swojej jaskini, chciałam wziąć flet i pograć nad rzeką. Akurat mijałam Minsa i zmierzyłam go pogardliwym spojrzeniem którym mam zamiar obdarzać go już do końca jego żywota. Nie wydawał się tym zadowolony.
- O co chodzi? - spytał jakby nie wiedział.
- O nic.. - pokiwałam głową i machnęłam ręką ze znudzeniem.
- Więc czemu uważasz mnie za jakiegoś dupka..? - ooo, jednak wiedział o co mi chodziło, nie sądziłam że jest aż tak inteligentny aby domyślić się oczywistości.
- Bo ranisz moje koleżanki.. - to nie było dobre słowo, nie kumplowałam się ani z Emily ani z Love, po prostu byłam wścibską Betą której zawsze wszędzie musi być pełno, tak jest i tak będzie.
- Kuźwa tobie też muszę to tłumaczyć - powiedział z wyrzutem.
- No to mi wytłumacz.. - skrzyżowałam ręce i pozwoliłam sobie na mały, kpiący uśmieszek.
- Love spotkałem pół roku później po tym jak Aoime wybrała Scythe więc nie myśl ,że gdy tylko Aoime wybrała innego to od razu zacząłem podbijać od innej. - fuknął.
- A sprawa z Emily..? - przypomniałam z uśmiechem.
-To Emily zakochała się we mnie. - wzruszył ramionami.
- Ale jesteś jej partnerem, więc zostawiłeś dla niej Love a to już jest powód dla którego mogę cię nie lubić. - to była oczywistość i ten powód mi wystarczał.
-To Love zerwała ze mną a nie ja z nią.
-Jak to czyli to ona zostawiła ciebie? - uniosłam brew.
-Tak- powiedział mając chyba nadzieję, że tym śmiesznym argumentem mnie przekona. Zamiast tego wybuchnęłam śmiechem.
- Wiesz co? - spytałam i dźgnęłam go palcem w klatkę piersiową - Tu nie chodzi o Aoime, nie o Love ani o Emily.. chodzi o to.. że po tym jak to Love cię opuściła nie było w tobie ani odrobiny żalu, co oznacza, że nie kochałeś jej. Gdybyś był do niej chodź trochę przywiązany, pobiegłbyś za nią, zacząłbyś rozmawiać.. ale ty od razu popędziłeś do innej, działałeś na zasadzie "jak nie ta to inna". To mnie drażni, obraża. Nigdy cię nie darzyłam zbytnią sympatią, raz próbowałam się z tobą zaprzyjaźnić ale dobrze, że mi nie wyszło. - spojrzałam na niego - Ani mnie, ani tobie nie zależy co nawzajem o sobie myślimy, prawda? Więc po co udowadniać winę tej drugiej osobie. Nie polubię cię, choćbyś nie wiem co zrobił, to że nauczyłeś mnie jak się trzyma miecz nie oznacza, że będziesz dla mnie jak Meyrin dla Demiry. Nigdy nie byłeś moim przyjacielem, a ja nigdy nie byłam i nie będę przyjaciółką. Powiedzmy, że nie będę wyrywać twojego złego obrazu nowo przybyłym w pamięci, ale to jak o tobie myślę, to moja sprawa. Nie zmienisz tego. - uśmiechnęłam się sztucznie - Żegnam pana i powodzenia w miłości. Mam nadzieję, że ostatniej.. - i poszłam do swojej jaskini.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz