Pod długim śnie w końcu się obudziłam. Zamieniłam się w człowieka i
przetarłam oczy. Wyszłam przed grotę. Wszędzie było biało. Drzewa
przykryte śnieżno-białą kołdrą. W zimę noc nastaje bardzo szybko.
Postanowiłam cieszyć się czasem który mi pozostał. Poszłam do Cola.
Wydawał mi się chyba jedyną osobą którą najbardziej polubiłam. Kiedy
szłam trochę śniegu przyczepiało mi się do łap. Zajrzałam do jego groty.
Cole już nie spał.
-Hej Cole. Zbytnio nie wiedziałam co robić, więc przyszłam do ciebie-powiedziałam.
-No okej, skoro już przyszłaś może chodźmy się przejść do jaskini zagubionych dusz?-zapytał
-Dobrze, nigdy tam nie byłam-odpowiedziałam
Wyszliśmy z
jego groty. Ruszyliśmy w stronę jaskini. Zaczęło się ściemniać, a śnieg prószył jak głupi.
-Chyba musimy zostać tutaj na noc. Jest ciemno i na dodatek pada duży śnieg.-powiedział Cole.
- No dobrze, nie mamy innego wyjścia-powiedziałam.
W końcu nastała noc. W jaskini zrobiło się zimno. Położyliśmy się gdzieś
dalej od wyjścia. Było mi strasznie zimno więc wtuliłam się w futro Cola.
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz