Chyba za dużo wypiłam, bo mam urywki i nie pamiętam wszystkiego. Sam fakt, iż raczyliśmy się 'grzecznie' trunkami w magicznej kopule, która zmieniała pory roku, kiedy miała taki kaprys, było iluzją.
Alastair zaczął rozmowę.
- No więc w jakim celu spotykamy się tutaj.?
- Aby się lepiej poznać. - spojrzałam na niego. -
Chciałam także zaproponować pokój między naszymi Watahami.
- Hmm... Zastanowię się nad tą propozycją. - Powiedział zamyślony
- A właściwie co stało się z poprzednią Alfą.? - Zapytała Accil. - Z tego co słyszałam jesteś tutaj zaledwie od kilku dni.
Wszystkie oczy w pomieszczeniu zwróciły się na mnie.
- Zabiłem ją. - Odpowiedział rzeczowo.
- Ale tak po prostu.? - Spytał ktoś.
- No tak.
Czułam łapczywy wzrok Alfy Wody na sobie. W pierwszych momentach, przeszkadzało mi to, ale z kolejną kolejką, co raz mniej.
Poczułam rękę na swoim udzie, powinnam ją zrzucić, ale z jakiegoś powodu zachichotałam i poprowadziłam ją dalej. Odeszliśmy na osobność, a potem... No właśnie, sama chciała bym wiedzieć.
Niemrawo otworzyłam oczy, wyjęłam z ust fajkę, z którą zasnęłam i dźwignęłam się na nogi, rozejrzałam się po pomieszczeniu. Byliśmy w jakimś małym pokoju, swego rodzaju sypialni. Na łóżku leżał Alastair.
- Świetnie. - mruknęłam.
Czyli wychodzi na to, że teraz nie Mins najczęściej zmienia obiekt swoich westchnień. Podeszłam do łóżka i zabrałam mu kołdrę.
Mruknął niezadowolony.
- Wstawaj. Musisz się ubrać.
Trudno go było dobudzić. Był strasznym śpiochem. W końcu, gdy usiadł na łóżku, chwyciłam ubrania, które leżały obok łóżka, a właściwie... porozrzucane były po całym pokoju, założyłam je i wyszłam na zewnątrz. Wataha Burzy była już na nogach.
- Możemy wracać?- zasugerowałam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz