wtorek, 10 września 2013

(Wataha Mroku) Od Demiry


Ruszyłyśmy dalej, a Meyrin po chwili milczenia powiedziała:
- Najwyraźniej nie ja jedyna mam problemy z którymi mogę sobie jak na razie sama nie poradzić.
- Przecież umiesz walczyć - odparłam - Nawet ja ciebie nie pokonałam.
- Pewnych rzeczy nie dokonam dzięki samej walce - powiedziała. - I tak samo pewnych problemów nie rozwiążę.
- Pewnie nie - odparłam - Jakby co to możesz liczyć na mnie.
- Jasne - uśmiechnęłam się, ale nawet ja czułam, że był to uśmiech wymuszony i nienaturalny. - I ty na mnie również. A poza tym możesz zachować broń i masz jeszcze to - rzuciłam jej sztylet, a ona go złapała. - Zawsze może ci się przydać na bardzo krótkim dystansie do ataku z zaskoczenia. W końcu sztylety są dosyć skuteczne.
Nagle zamarła i na jej twarzy odbiły się mieszane uczucia
- Chodźmy - powiedziała, widząc, że chciałam się zapytać jej co się stało.
Domyśliła się, że zorientowałam się, iż coś ukrywa. Resztę drogi przebyłyśmy w ciszy. Chciałam jej zadać tyle pytań. Widziałam że coś jest nie tak i że ma poważny problem ale mimo to postanowiłam dać jej spokój. Kiedy dotarłyśmy do jaskini mroku dziewczyna bez słowa weszła do swojej groty, a przekrzywiłam głowę zastanawiając się o co chodzi.
- Emmm... Meyrin? Wszystko w porządku? - spytałam podchodząc bliżej jej groty
- Tak. Wszytko jest dobrze - usłyszałam cichą odpowiedz ale to mnie nie przekonało
- Ja pytam się serio. Nie wiem co się dzieje i nie wiem też czy mogłabym Ci pomóc ale proszę, powiedz o co chodzi - powiedziałam patrząc na nią zza progu wejścia do jej siedziby
- Demiro daj spokój nic się nie dzieje - spojrzała na mnie i uśmiechnęła się jednak było widać że pod jej uśmiechem kryją się mieszane uczucia takie jak strach i niepewność
- No dobrze ale jakby co to zawsze jestem obok. Mogę spróbować pomóc - oznajmiłam i wyszłam z jaskini.
Nie wiedziałam co ze sobą zrobić więc po prostu teleportowałam się do Niebios by porozmawiać z Życiem. Ona na pewno coś mi poradzi w sprawie ostatnich wydarzeń. Miałam zamknięte oczy podczas teleportacji i kiedy je otworzyłam stałam na miękkich chmurach pośród jakiś jaskiń gdzie leżały wilki ułożone na obłokach. Zrozumiałam ze to z pewnością zmarłe wilki. Naprzeciwko mnie stała fontanna ze srebra z której tryskała krystalicznie czysta woda. Ominęłam fontannę i ruszyłam w stronę największej jaskini podejrzewając że tam znajdę Życie. Spojrzałam przechodząc obok fontanny w lustro wody i ze zdziwieniem stwierdziłam że moja sierść jest biała, a oczy niebieskie tak jak dawniej. Zamyśliłam się nad teorią iż w tych światach jestem zmarłą sobą sprzed walki z Meyrin gdy rozmyślanie przerwał mi czyjś głos:
- Witaj moja droga - odezwał się dźwięczny głos tuż przede mną.
Stała tam uśmiechnięta Życie, która skinęła głową w stronę dużej jaskini
- Witaj. Chciałam z tobą porozmawiać - oznajmiłam idąc za nią
- Tak wiem. Ciesze się że uszłaś z życiem dzięki tej dziewczynie - odparła patrząc na mnie kątem oka
- Zaraz, zaraz. Mam rozumieć że o wszystkim wiedziałaś i nawet mi nie pomogłaś - warknęłam stając gwałtownie wpatrując się w nią
- Uspokój się Demiro. Z chęcią bym Ci wtedy pomogła ale nie mogę ingerować w sprawy związane ze śmiercią wilka - oznajmiła spokojnie
- A kiedy umarłam to co? To była śmierć
- To była śmierć i odrodzenie i dlatego wręcz musiałam tam być
- Nie ważne po prostu powiedz mi co mam z tym zrobić - powiedziałam z lekką irytacją
- Trzymaj się dziewczyny władającej elektrycznością, a będziesz bezpieczna - spojrzała na mnie marszcząc brwi
- Ale mi chodzi jak mam się bronić gdy jej nie będzie
- W sumie mogła bym podarować Ci zdolność wytwarzania kuli energii która wytwarza bardzo dużą ilość światła ale nie wiem czy to będzie zgodne z twoim żywiołem - odpowiedziała przyglądając się mojej reakcji
- Nie ważne. Chce umieć się bronić przed ta jędzą - powiedziałam przestępując z nogi na nogę
- No dobrze - odparła z westchnieniem.
Życie i zdjęła z szyi naszyjnik, którego wcześniej nie zauważyłam i założyła mi go na szyje
- To pozwoli Ci na użycie kuli energii o której mówiła i również samo w sobie powinno Cię bronić przed nią ale nie jestem pewna czy na pewno zadziała - wytłumaczyła mi i dotknęła naszyjnika
Wisiał ona na zwykłym sznurki najprawdopodobniej ze skóry jelenia lub czegoś w tym stylu, a na sznurku wisiał kamień bliżej nie określonego kształtu, a na jego środku widniał misterny obrazek wyjącego wilka.
- Dziękuje - spojrzałam na nią z wdzięcznością
- No dobrze, a teraz zmykaj zanim zorientują się że należysz do świata żywych - powiedziała i puściła do mnie oko
- Poczekaj. Chciałam Cię zapytać o coś jeszcze - oznajmiłam podchodząc bliżej - Wiem że to głupio zabrzmi ale potrzebuję mebli do swojej groty ponieważ jedyne co tam mam małe posłanie w którym śpię jako wilk
Życie się zaśmiała
- Rozumiem. Nie martw się kiedy wrócisz będziesz mieć wszystko czego potrzebujesz - uśmiechnęła się do mnie
Odwzajemniłam uśmiech i zamknęłam oczy i tak samo jak wcześniej po ich otwarciu stałam przed jaskinią. Zmieniłam się w człowieka i ruszyłam korytarzem po drodze zaglądając do Meyrin ale nie było jej więc weszłam do swojej groty i stanęłam jak wyryta. Pod ścianą stało dwuosobowe łóżko z baldachimem w barwie ciemnego fioletu i czerni, a obok mały stoliczek z drewna o ciemnej barwie której nie potrafiłam określić a na nim zapalona świeca. Na ścianie gdzie znajduje się wejście znajdował się duży regał o tej samej barwie co stoliczek przy łóżku. Był cały zapełniony starymi księgami ale też całkiem nowymi książkami. Po drugiej stronie stały jeszcze dwa regały, które ku mojemu zdziwieniu okazały się wypełnione różnego rodzaju bronią. Pomiędzy dwoma regałami stał stół z czterema krzesłami, a na krzesłach leżały miękkie poduszki w szerokie pasy. Miałam też zrobioną prowizoryczną kuchnie z kilkoma szafkami. Zastanawiało mnie jak udało się jej zamontować tu hydraulikę. Dla mnie wystarczyłoby zwykłe łóżko, jakiś regał na książki i stolik z dwoma lub jednym krzesłem. Usiadłam na łóżku i stwierdziłam że jest niezwykle miękkie. Pozbyłam się butów dwoma kopnięciami i padłam twarzą na równie miękkie poduszki i westchnęłam z rozkoszy. Czułam że muszę się wykapać ale nie chciał o mi się wstać z tego cudownego łóżka jednak w końcu się podniosłam i po drodze złapałam swoje stare posłanie które jak się okazało zostało w mojej grocie i wyszłam na dwór. Nie wiedziałam za bardzo co zrobić z tym posłaniem więc ruszyłam na tereny watahy ognia. Wiedziałam że mam daleko i że nie wolno mi tam tak właściwie iść ale lubiłam łamać zasady i wskoczyłam na najbliższe drzewo i przez resztę drogi poruszałam się po gałęziach aż dotarłam do Wodospady Żywiołów i już od tego miejsca szłam pieszo, a raczej biegłam. Chciałam wrzucić to coś na czym wcześniej spałam do Wulkanu Rozpaczy który był blisko granicy wiec nie zajęło mi długo dotarcie do niego.
~ Teraz tylko się tam wspiąć ~ pomyślałam i westchnęłam
Rozpoczęłam wspinaczkę i już po pół godzinie byłam na miejscu. Wrzuciłam do wnętrza wulkanu posłanie i kiedy miałam już schodzić zobaczyłam Nammine na dole. Prychnęłam do siebie na myśl że tak właściwie to przez nią zginęłam. Na myśl o czekającym na mnie łóżku dałam sobie spokój z zaczepianiem jej i zeszłam z wulkanu co zajęło mi trochę krócej niż zejść ale i tak coś około 20 minut. Udałam się w stronę Wodospadu Żywiołów. Usiadłam na brzegu i wpatrywałam się w wodę. Nagle jakiś chłopach wylądował tuż przede mną i się szybko podniósł, a odskoczyłam gwałtownie od niego tak że znalazłam się kilka metrów dalej i spojrzałam na niego i z zaskoczeniem stwierdziłam że jest niezwykle przystojny.


Hmmm... Ktoś ty? - spytałam przekrzywiając głowę
- Jestem - mówiąc otrzepał się z kurzu - jestem Aurox, z ognia
- Ciekawe - stwierdziłam robiąc kilka kroków w jego stronę - ja też byłam kiedyś w ogniu ale niestety już nie należę do niej
- A jak się nazywasz? - spytał, także robiąc kilka kroków w moją stronę
- Nazywam się Demira - oznajmiłam wpatrując się w jego błękitne oczy
Lekko się uśmiechnął
- Miło mi - powiedział - A o co chodzi Ci, że kiedyś byłaś w ogniu? Odeszłaś stamtąd?
- Umarłam - powiedziałam cicho
Mocno go to zadziwiło
- Ktoś Ciebie wskrzesił? - zapytał
- Po śmierci dwóch bogów zaproponowało mi nowe życie w innym ciele i nosząc inne imię oraz oczywiście będąc innego żywiołu o innych mocach - wyjaśniłam z uśmiechem
- Masz ciekawą historię - stwierdził najwyraźniej lekko zawstydzony
- Owszem - oznajmiłam - Przepraszam Cię ale chciałabym się wykapać i tak jakby... no wiesz przyszedłeś i niestety nie mogę tego zrobić - spojrzałam na niego czując na policzkach lekki rumieniec
- To ja już pójdę – powiedział, posyłając mi uśmiech i odwracając się – Ah, i jeszcze jedno, gdzie mogę ciebie spotkać? - spytał
- To zależy. Czasem możesz spotkać mnie tu czasem na terenie watahy mroku. Nigdy nie jestem w jednym miejscu dłużej niż to konieczne - odparłam odwzajemniając uśmiech dalej czując na policzkach delikatny rumieniec
- Słodko wyglądasz kiedy się rumienisz. Mnie będziesz mogła znaleźć na terenie ognia. Raczej tylko tam będę się włóczył. Albo po prostu postaram się ciebie poszukać
Zarumieniłam się jeszcze bardziej i potarłam ramie zawstydzona
- Dzięki. Mam nadzieje że jeszcze się spotkamy - powiedziałam onieśmielona
- Ja też mam taka nadzieje. To do zobaczenia - pomacham mi ręką i ruszył w las zmieniając się w wilka
- Pa! - odparłam też mu machając
Uśmiechnęłam się do siebie i nagle oprzytomniałam.
~ Zaraz chwila co to miało być. Normalnie takiemu kolesiowi rzuciłabym się do gardła, a ty proszę
Zmarszczyłam brwi, a na nos spad mi płatek śniegu. Spojrzałam w górę ale nie było na niebie żadnych chmur
- Dzięki ale nie potrzebowałam przypomnienia że już zima - powiedziałam patrząc na niebo
Poszłam na Polanę Pojednania by zapolować. Miałam szczęście ponieważ na polanie pasło się niewielkie stado jeleni.
~ Hmm... Czas na małe polowanko ~ stwierdziłam w myślach i zamknęłam oczy
Gdy je otworzyłam po moich obydwu stronach stały po dwa moje klony. Zmieniłam się w wilka, a one zrobiły to samo
~ Ahh... ta czarna magia. Taka przydatna
Każda z nas stanęła gdzie indziej czając się na masywnego samca. Poczekałam aż podejdzie bliżej mnie i... wystrzeliłam jak błyskawica z mojej kryjówki, a jeleń zaczął uciekać. Zdążyłam wskoczyć mu na plecy i wbić zęby w kark. Dwa klony złapały go za nogi, a pozostałe dwa go wspólnie przewróciły. Skoczyłam do gardła zwierzęciu i je rozszarpałam tak że po chwili już był martwy. Klony znikły, a ja padłam koło swojej zdobyczy na ziemie ciężko dysząc. Leżałam tak jeszcze przez 15 minut po czym zmieniłam się w człowieka i zaczęłam ciągnąć jelenia w stronę terenów watahy mroku. Zajęło mi to sporo czasu z kilkoma postojami ale w końcu dotarłam do jaskini i okazało się że akurat zdążyłam na powrót Aoime, Mins'a i Aurory. Rzuciłam martwe zwierze przed jaskinie i wzięłam się za rozpalanie ognia i gdy już płonął zaczęłam patroszyć jelenia. Już po chwili usłyszałam rozmowę Aurory z ta waderą którą zaatakowałam nijaką Charlie z tego co słyszałam.
~ Zemszczą się hmmm...? Zobaczymy co ta bojowa gamma potrafi ~ pomyślałam uśmiechając się pod nosem
Przypomniałam sobie że w końcu się nie wykąpałam ale uznałam że nie jest tak źle, a poza tym nie chciało mi się tam wracać. Piekłam mięso, kawałek po kawałku aż wszystko było gotowe i wrzuciłam wszystko do chłodni. Szczerze to nie miałam pojęcia jak mi się to tam zmieściło ale nie ważne... Położyłam się na łóżku wracając myślami do Aurox'a i po kilku minutach usnęłam z uśmiechem na twarzy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz