niedziela, 15 września 2013

(Wataha Mroku) Od Aoime

Rozbolały mnie nogi.  Błądziłyśmy wiele godzin. Rozpędzona, wyhamowałam ledwo przed niskim zejściem na dół.
- Tędy. - nakazałam.
Droga prowadziła tylko prosto. Trzech żołnierzy zasadzało się, by obezwładnić Meyrin.
Wyjęłam szablę z pochwy, a Nemezis chwyciła niewielkie, okrągłe ostrza, którymi podcięła jednemu nogi.
- Ty zajmij się Meyrin, postaram się ich odeprzeć. - mruknęłam.
Docisnęłam pasek, który pełnił tylko i wyłącznie opcję przekonania spodni, żeby te nie zlatywały z pupy, jednak jakoś czułam się pewniej, gdy był zaciśnięty jak najmocniej.
Zacisnęłam palce na broni i zrobiłam unik, gdyż potężne cielsko szarżowało na mnie z mieczem w ręce. Przeskoczył nade mną i wpadł na ścianę, ale ze względu na zbroję pewnie mało co czuł...
Drugiemu obcięłam ciutkę włosów, które wystawały zza zbroi. Warknął.
Odbiłam się od ściany i przeturlałam po suficie. Brzmi śmiesznie i niepoważnie, ale tak właśnie było. W każdym razie nadciągało ich więcej  z głębi korytarza. Rzuciłam nerwowe spojrzenie Nemezis. Ta kończyła właśnie opatrywanie Meyrin i dorwała miecza, który jej rzuciłam.
- Czas zacząć zabawę. - zamruczałam i zeskoczyłam, przecinając jednemu tętnicę. Padł na posadzkę, a ja kopnęłam ciało pod ścianę.
Drugi skonał przez ścięcie głowy.
Wystawiłam ostrze tak, że jeden z szarżującego tłumu, idiota najwyraźniej, bo bez zbroi, nadział się na nie... Biedak.
Zbyt roztropne to nie było, gdyż miałam problemy z wyciągnięciem go później i musiałam odskoczyć, by samej nie posmakować, jak smakuje śmierć.
Zarzuciłam mu pelerynę na głowę, by mieć czas na wyciągnięcie broni, trup bronił się ostatkiem sił, dopóki krew nie spłynęła na uda. Oddał dobrowolnie szablę.
- Grzeczny kiciuś.
Odwróciłam się i rozcięłam klatkę piersiową mężczyzny.
Spojrzałam do przodu. Było ich więcej.  Podbiegłam do Meyrin.
- Bierzemy ją i uciekamy, nie damy rady! - krzyknęłam.
- Idź sama, poradzę sobie!
Nie chciałam jej zostawiać... Nie teraz. Cholera!
Ale nie miałam czasu zaprotestować, gdyż przeniosła nas do centrum. W sam  środek burzy, która rozpętała się w Forever Young.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz