niedziela, 15 września 2013

(Wataha Mroku) Od Kazara

- Zabieraj stąd to ptaszysko !!!! -
Usłyszałem głos mojej partnerki z drugiego końca groty.
 - Mógłbyś go bardziej pilnować?
Histeria mojej partnerki zbudziła mnie z dość głębokiego snu, więc zanim zdążyłem się ocknąć i zanim moje szare komórki zaczęły pracować poprawnie - Czarna niska postać z miną jakże poirytowanej "chodzącej śmierci" stała nade mną.
- Przestań się wydzierać, głowa mnie boli. - Przetarłem oczy i rozejrzałem się w około. Mieszkałem razem z watahą mojej ukochanej chociaż nie byłem tam mile widziany ale nie miałem gdzie się podziać. - Ten ptak przecież nic nie zrobił a tym bardziej specjalnie, i odpowiadam na twoje kolejne pytanie On Ci nie robi tego na złość, że podjada jedzenie !!!
Parsknęła nade mną i odwróciła się.
Uwielbiałem gdy była zła, nie wierzyłem w przysłowia tj. "Złość piękności szkodzi", ona należała do kobiet które wtedy wyglądały lepiej niż bogini piękności. Ptak krążył po niebie i usiadł mi na ramieniu, pogłaskałem go po piórach i spojrzałem w mądre brązowe oko po czym uśmiechnąłem się i podszedłem do pół wilczycy i pocałowałem ją w szyję.
- Nie gniewaj się na niego.
- Ja teraz jestem zła na Ciebie a nie na niego.
Zdziwiłem się.
- Jak to na mnie?
- Tak oo bo to zwierzę a ty jesteś jego panem.
Westchnąłem i wróciłem na moje miejsce - na hamak.
..
- Śpisz? - Szepnęła mi do ucha gdy pogrążony w myślach leżałem wpatrując się w ciemny sufit jaskini. Pomyślałem, że jak jej nie odpowiem, da mi spokój, bo może pomyśli że śpię. Jednak to pytanie chyba było źle zadane, bo zaczęła mną potrząsać.
- Zamiast spytać się czy śpię powinnaś chyba powiedzieć że chcesz trajkotać pół nocy o czymś co dla mnie jest mało ważne.
Wiedziałem, że ją zdenerwuje tym. Wybuchnęła wielką złością i krzyknęła na głos:
- Jesteś bezczelny !
- Domyślam się, idę spać.
- Masz mnie w dupie całkowicie już. - Jej głos zamienił się w delikatny szept, nie czułem do niej nic oprócz pożądania cielesnego więc odparłem bez żadnych zahamowań.
- Tak.
Uderzyła we mnie tarczą czarnej magii i w wyniku pocałowałem ziemię. Odwróciłem się na plecy a nade mną Adison trzymała nóż i z miną seryjnego zabójcy spojrzała mi w oczy.
- Mów szczerze. Kochasz mnie?
- Nie.
- To po co tu jeszcze jesteś?
- Bo nie mam gdzie się podziać?
- To nie moja broszka.
Odeszła ode mnie i zaczęła płakać. Wiedziałem, że muszę odejść. Zmieniłem postać na wilczą i wybiegłem pod osłoną nocy z terenu watahy.
Gdzie biegłem? Nie wiem, przed siebie. Nie wiem ile czasu minęło gdy poczułem obecność innych wilków. Zmieniłem postać i usłyszałem za sobą ciche kroki, gdy się odwróciłem za koszulę trzymał mnie już jakiś facet. Nie chciałem kłótni, rozłożyłem ręce w znak, że nie posiadam broni i spojrzałem na niego.
- Kim jesteś ?
- Kazar. Wiesz może gdzie znajdę watahę Mroku ?
- Mhm. Jestem Shadow. - Podał mi dłoń. - Jestem Alfą Powietrza na terenie Forever Young. I tak wiem gdzie znajdziesz taką watahę.
- Zaprowadzisz mnie?
Nie wyglądał na zadowolonego z tego powodu, że musi mnie tam zaprowadzić ale zgodził się. Po paru bitych kwadransach znalazłem się przed bodajże Alfą Mroku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz