- Ciiii... przecież jestem.- szepnął i zaczął mnie kołysać.
- Ej, nie rycz. - powiedział na chwilkę się ode mnie odsuwając i patrzył mi w oczy. Uśmiechnął się, a ja odwzajemniłam uśmiech przez łzy i z powrotem się do niego przytuliłam.
- Sky... ja... - zaczęłam, ale przez płacz trudno było mi mówi.
- Już dobrze. To jak, zaprowadzisz mnie do jakiegoś medyka?
Skinęłam głową i spojrzałam w dół. Odwróciłam się, ścisnęłam go za nadgarstek i poszłam w stronę mojego legowiska.
- A. tak.. swoją... dro... gą.. to.. to.. dlacze.. go masz.. na so.. bie dam... dam... damskie.. buty? - wydusiłam dławiąc się płaczem.
- Długa historia, opowiem ci ją rano.
Nachyliłam się nad swoim legowiskiem. Wtedy Sky upadł na kolana, a potem całkowicie na posadzkę jaskini.
- Sky! -krzyknęłam klękając przy nim.
Nie mógł umrzeć...
~ Centuria? Pomóc ci?
~ Arastus?? Jak możesz mi pomóc?
~ Wyprowadź go przynajmniej z jaskini bo ja się tam nie zmieszczę.
~Jasne.
Utworzyłam chmury na których już leżał braciszek. Wyszłam z nim z jaskini gdzie czekał już smok.
- Ej, nie rycz. - powiedział na chwilkę się ode mnie odsuwając i patrzył mi w oczy. Uśmiechnął się, a ja odwzajemniłam uśmiech przez łzy i z powrotem się do niego przytuliłam.
- Sky... ja... - zaczęłam, ale przez płacz trudno było mi mówi.
- Już dobrze. To jak, zaprowadzisz mnie do jakiegoś medyka?
Skinęłam głową i spojrzałam w dół. Odwróciłam się, ścisnęłam go za nadgarstek i poszłam w stronę mojego legowiska.
- A. tak.. swoją... dro... gą.. to.. to.. dlacze.. go masz.. na so.. bie dam... dam... damskie.. buty? - wydusiłam dławiąc się płaczem.
- Długa historia, opowiem ci ją rano.
Nachyliłam się nad swoim legowiskiem. Wtedy Sky upadł na kolana, a potem całkowicie na posadzkę jaskini.
- Sky! -krzyknęłam klękając przy nim.
Nie mógł umrzeć...
~ Centuria? Pomóc ci?
~ Arastus?? Jak możesz mi pomóc?
~ Wyprowadź go przynajmniej z jaskini bo ja się tam nie zmieszczę.
~Jasne.
Utworzyłam chmury na których już leżał braciszek. Wyszłam z nim z jaskini gdzie czekał już smok.
- Powinien się obudzić za parę godzin. - powiedział i odleciał.
Nawet nie zdążyłam mu podziękować. Wróciłam z bratem do jaskini. Usiadłam koło niego.
Powieki zaczęły się robić coraz cięższe. W końcu zasnęłam.
Obudziłam się późnym rankiem. Spojrzałam na brata. Spał.
~ Centuria, spotkamy się?~ usłyszałam głos Matt'a
~ Jasne. A gdzie?
~ Spotkajmy się nad Wodospadem Żywiołów. Potem gdzieś cię zaprowadzę.
Spojrzałam na brata. Smacznie spał . Nie będę go budzić. Wyszłam cicho z jaskini i pstryknęłam palcami. Zmieniła się moja sukienka na białą, sukienkę sięgającą do kolan.
Poszłam w kierunku Wodospadu Żywiołów. Gdy doszłam zobaczyłam Matta opierającego się o drzewo, ale zaraz wstał i podszedł do mnie. Pocałował mnie w policzek, a ja się uśmiechnęłam.
Zaprowadził mnie do wlotu jakiejś jaskini. Gdy tylko do niej weszliśmy zobaczyłam kryształy. Było Niebiańsko! Nagle poczułam dłoń Matta na mojej. Zarumieniłam się.
Zaczął mnie prowadzić po korytarzach jaskini, póki nie dotarliśmy nad jeziorko. Matt wziął coś w rękę i stanął z tyłu mnie i zawiesił na mojej szyi naszyjnik z kryształem. Przejechałam dłonią po krysztale. Spojrzałam na niego.
- Zostaniesz moją partnerką? - spytał.
Objął mnie dalej stojąc z tyłu tak że nasze dłonie spoczywały mi na brzuchu. Ciarki przeszły po moim ciele. Pochylił swoją głowę opierając się przy tym na moim ramieniu. Poczułam jego oddech na policzku. Poczułam w środku przyjemne ciepło, ale...
- Chciałabym - szpenęłam mu do ucha.
-...ale nie mogę... - powiedziałam po chwili zastanowienia stanowczo wyrywając się z uścisku i stanęłam kilka kroków dalej tyłem do niego. Zwróciłam głowę w bok patrząc się na taflę jeziorka odbijającego światło kryształów, Kątem oka widziałam Matta. Moja ręka zawiesiła się na krysztale mocno go ściskając. Usłyszałam westchnięcie chłopaka, a potem kroki. Usiadł niedaleko mnie, a na jego twarzy pojawił się wymuszony uśmiech. Dalej starałam się odwrócić od niego wzrok, co było niewiarygodnie trudne. On widać robił to samo. Zaczął bawić się kryształem wyrastającym ze skały, na której siedział. W końcu dotknął jego czubka końcem palca, a wtedy w jednej chwili rozbłysło z niego niewyobrażalnie jasne światło, a inne kryształy zaczęły je odbijać i w jaskini zrobiło się tak jasno, że zaczęłam mrużyć oczy.
- Dlaczego? - usłyszałam jego zrozpaczony głos - Dlaczego całe życie muszę mieć pod górkę? Dlaczego nikt mnie nie chce pokochać? Dlaczego się pytam!? - ostatnie słowa wykrzyczał tak głośno, że w jaskini odbiły się parę razy echem.
Wtedy się rozpłakałam i wybiegłam z jaskini.
- Nie, Centurria! Czekaj! - usłyszałam go, jednak się nie zatrzymywałam. Oczy mnie piekły, a nogi bolały od nieustannego biegu. Nie zważałam na nich, po prostu biegłam przed siebie, pomimo, że gałęzie i kolce kaleczyły moje bose nogi. W końcu musiałam przejść do marszu. Nadal płakałam. Bieg z płaczem był bardzo wyczerpujący. Powoli opadałam z sił, jednak najgorsze było to, że nie wiedziałam gdzie byłam. Dookoła siebie widziałam tylko nienaturalnie ciemny las. W końcu padłam ze zmęczenia. Zwinęłam się w kulkę. Drżałam z zimna, zmęczenia i płaczu. Czułam się całkowicie bezradna. Nieznany ciemny las, bezbronna drobna osóbka, nie wiadomo, co się może zdarzyć. Usłyszałam kroki. Byłam w tej chwili przerażona. Poczułam na sobie czyjś ciepły dotyk i zemdlałam, po trochu ze strachu, po trochu ze zmęczenia i zimna.
Gdy otworzyłam oczy leżałam na czyimś posłaniu w obcym mi miejscu otulona ciepłym kocem. Przez zaspane oczy zobaczyłam uśmiechniętą twarz, której nie potrafiłam na razie przypisać do żadnego znanego mi imienia.
- Dzień dobry królewno - powiedział wesoły, niezidentyfikowany głos.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz