Aoime dyskutowała z Shadow'em, kiedy ja i
Mins zbieraliśmy się do domu. Wziął całą broń i obładowany siedział na
kamieniu, myśląc. Przysiadłam na głazie nieopodal i zaczęłam bacznie się
mu przyglądać, pewnie myślał o tej sprawie z Aoime.. no cóż, miał już
Love - a za niewierność jest sroga kara. Byłam ciekawa, czy Kiche dowie
się o Aoime i Shadow'ie: jednym z plusów wyroczni było to, że mogłam
wiedzieć niemal o wszystkim wokoło i sądzę, że nasza Alfa dobrze to
wiedziała.
Właśnie wróciła z rozmowy z czarnym basiorem, wydawała się trochę
przybita, z resztą podobnie jak on. Wwierciłam w nich ciekawe
spojrzenie, ale Aoime rzuciła tylko jakieś "idziemy" i faktycznie
polecieliśmy do domu.
W mojej jaskini panował wręcz niecodzienny porządek, nie miałam pojęcia
co było tego przyczyną. Nie przypominałam sobie, abym zostawiała
wszystko w ładzie gdy wyruszałam, ale nie przeszkadzało mi to. Po prostu
wzięłam mój flet i ruszyłam na polanę by sobie pograć. Jednak przed
jaskinią spotkałam wyglądającą na przybitą i ogólnie zdeptaną przez
życie, wilczycę ze złotymi oczami. Zatrzymałam się i spojrzałam pytająco
na tą biedaczkę, widziałam ją po raz pierwszy. Pewnie nowa..
- Witaj.. - powiedziałam i zgięłam się lekko wpół kłaniając się uprzejmie - Coś się stało, widzę że tak, więc co?
- Pewna wadera mnie zaatakowała - prychnęła - Z watahy..
- Doprawdy..? - powiedziałam zdziwiona, nie sądziłam ze ktoś może być na
tyle głupi aby atakować swoich, ale cóż, różni ludzie i różne wilki się
rodzą na tym świecie - A czemu? Obraziłaś ją..? I kto konkretnie?
- Nic jej nie zrobiłam. Nagle mnie zaatakowała i powiedziała, że to
rozrywka.. - mruknęła - To taka dziewczyna z fioletowo czarnymi
włosami.. Demira, zdaje się.
- Słucham..? - uniosłam brew, kolejne nieznane mi imię - Kto..? Nie znam podobnej osoby..
- Twierdziła że nie jest nowa. - spojrzała na mnie - Ale ciebie też nie widziałam... a więc może ty jesteś tutaj nowa?
- Skąd! Jestem tutaj bardzo długo, niemal od początku tej watahy.. o
wiele dłużej niż nasza Beta, czy.. - zaczęłam ale mi przerwała.
- Beta? Właśnie, wyglądały jakby się znały.. - mruknęła - Ale ci przerwałam, mów.
- No właśnie.. - spojrzałam na nią - W każdym razie, Aurora: tutejsza Gamma. I była wyrocznia.
- Charlie, nowa we watasze, łowczyni. - uśmiechnęła się, sprawiała wrażenie godnej mojej pomocy.
- Powracając.. mówisz, czemu cię zaatakowała..? - mruknęłam i nagle poczułam niespodziewany głód.
- Mówiła, że to zabawa..
- Zabawa to będzie, jak zrobię jej z kręgosłupa harfę i bęben z jej pustego łba! - uśmiechnęłam się - Zemścimy się..
- Naprawdę..? - spytała z uśmiechem.
- Tak. Ale nie teraz.. - rzuciłam i zaczęłam podążać w stronę lasu.
- Co? - pobiegła za mną - Dlaczego?
- Aż iż, ponieważ gdyż, jestem głodna. A z pustym żołądkiem podejmuje
się nierozsądne decyzje, które mogą zaowocować jedynie niepotrzebnym
złem. Nie chcę pożreć Demiry żywcem.. - zaśmiałam się - Pewnie jest
chuda i koścista.
- Czy ja wiem.. - Charlie zaczęła się zastanawiać - Nie sprawiała
wrażenia zbyt chudziutkiej.. - spojrzała na mnie - Czyli jak chcesz ją
ukarać?
- Tradycyjnie: pójdę do Alfy. W ostateczności, upokorzymy ją na forum
watahy, albo po prostu utemperujemy jej zbyt ogniste ambicje.. -
spojrzałam na nią - Wiesz, to niedopuszczalne żeby ktoś mi się tu nad
kimś znęcał.. to żałosne zachowanie i w żaden sposób nie będę tego
tolerowała. Jakoś na pewno tą niezharmonizowaną istotę ukażemy.
- A jak cię pokona?
- Mnie? Jestem Gammą, nie szczeniakiem. Jak będzie niegrzeczna to ją
sparaliżuję na kilka dni i po sprawie. A jak się nie nauczy to i na
kilka tygodni. Petryfikacja to dobry sposób, damy jej czas aby
poukładała sobie co nie co w swojej małej główce. - uśmiechnęłam się i
spojrzałam dobrotliwie na młodszą waderę - Tak czy owak najpierw
porozmawiam z nią i zmuszę ją by cię przeprosiła. Jeśli nie, tak jak
mówiłam, sięgnę po zdecydowane środki.
- Nie lepiej rozmówić się z Alfą..? - spytała chyba niepewna moich umiejętności.
- Myślę.. -przyłożyłam palce wskazujące do skroni i zaczęłam je
delikatnie rozmasowywać - Że Aoime ma teraz troszkę ważniejszą sprawę -
mruknęłam przypominając sobie o Kiche - Ale nie mam pewności czy teraz
będzie ją załatwiać więc.. jeśli ci to sprawi przyjemność.. - zamyśliłam
się a Charlie uśmiechnęła pogodnie. - Ale najpierw - poklepałam się po
brzuchu - Jeść muszę, więc papatki. Później razem pójdziemy do Alfy w
tej sprawie.. - i ruszyłam do krzaku jagód, by posilić się przed resztą
trudnego dnia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz