Szłam po polanie nicości, kiedy nagle zaatakował mnie niedźwiedź.
Zaczęłam uciekać. Uznałam że zgubię go w lesie udręki. Biegłam więc w
stronę lasu. Niedźwiedź nie rezygnował z pogoni za mną, a ja traciłam
powoli siły na dalszą ucieczkę. Nie chciałam go potraktować moim
żywiołem, bo wiedziałam że to tylko zwierzę. Biegłam i biegłam, a
niedźwiedź dalej nie ustępował. Zakręcałam w coraz to ciemniejsze
miejsca lasu udręki. W końcu nie miałam już siły na dalszą ucieczkę.
Odwróciłam się w stronę niedźwiedzia i powiedziałam trochę zdenerwowana.
-Słuchaj mnie, jeśli dalej będziesz mnie atakował i gonił to pożałujesz- krzyknęłam.
Niedźwiedź najwyraźniej nic sobie z tego nie zrobił, bo dalej mnie atakował. Pomyślałam i krzyknęłam.
-Sam tego chciałeś, naprawdę nie chciałam cię krzywdzić, ale sam się o to prosiłeś!-
Skupiłam się i nagle pokazały się czarne unipegi. Unipegi zaczęły biegać
wokół niego i odciągać go dalej ode mnie. Cieszyłam się ze przebiegu
akcji, ale nie wiedziałam że to tylko początek problemów. Szłam już
potem z większym poczuciem bezpieczeństwa. Nagle wyłonił się ogromna,
czarna jak noc pantera. Wystraszyłam się i zaczęłam uciekać ile sił w
łapach. Biegłam , a pantera tuż za mną. Nagle przy zakręcie przewróciłam
się o wystający korzeń. Doczołgałam się do jakiejś nory i siedziałam
cicho. Chciałam położyć łapę, ale akurat pod nią leżała gałązka, która
pękła pod naciskiem mojej łapy. Pech chciał że akurat pantera
przechodziła obok i wszystko usłyszała. Na szczęście zdążyłam uciec z
kryjówki. Biegłam aż w końcu na krótką chwilę zatrzymałam się i wezwałam
czarne unipegi, które mnie uniosły w górę. Pantera jednak wszystko
zauważyła i zaczęła gonić. Po upływie pół godziny unipegi rozpłynęły
się, a ja spadłam na drzewa. Pantera nie zauważyła gdzie spadłam i
poszła do swojej jaskini. Ja szybko w tym czasie wróciłam do siebie.
Położyłam się wygodnie i zasnęłam, by choć na parę minut odpocząć po
ucieczce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz